The Atlantic opublikował interesujący tekst o fińskim modelu gospodarczo-społecznym. Czytanie amerykańskich autorów próbujących wyjaśnić Amerykanom paradoks istnienia zamożnych, innowacyjnych państw z rozbudowanym systemem socjalnym zawsze zapewnia mi rozrywkę. Amerykańskie zmagania z ideą istnienia państw, w których ludzie tworzą i rozwijają innowacyjne biznesy choć państwo zapewnia im socjalne minimum są też z reguły świetnym studium błędów kognitywnych.
W artykule w The Atlantic natrafiłem na interesujący wykres pokazujący bardzo popularną technikę medialną. Autor zastanawia się nad przyczynami niechęci Amerykanów do systemu zabezpieczenia socjalnego i powołuje się na badania, które pokazały fascynującą dywergencję pomiędzy rzeczywistością a rzeczywistością medialną.
Poniższy wykres pokazuje, odsetek zdjęć w amerykańskich magazynach, na których Afroamerykanie ilustrowali artykuły o ubóstwie lub pomocy społecznej i zestawia go z rzeczywistym udziałem Afroamerykanów wśród beneficjentów opieki społecznej (odsetek Afroamerykanów w amerykańskim społeczeństwie to około 13%):
Przekonanie społeczeństwa, że beneficjentami jakiegoś programu socjalnego jest nielubiana grupa rasowa, etniczna czy społeczna jest niezwykle skuteczną techniką propagowania niechęci do tego projektu. Inną techniką jest wykorzystywanie anegdotycznych przypadków wykorzystywania systemu w celu stworzenia wrażenia, że jego beneficjenci to pasożyci, z jednoczesnym ignorowaniem przytłaczającej większości uczciwych uczestników systemu. Pokazuje to poniższa tabela:
Niedawno, WSJ w sensacyjnym tonie informowała, że Social Security w 2011 roku wypłacało pieniądze 1546 beneficjentom, którzy figurowali jako zmarli w systemie. Agencja zmarnowała w ten sposób około 31 mln USD.
Pod koniec artykułu pojawiła się informacja, że SSA wypłaca pieniądze 55 mln ludzi, a w samym 2011 zakończyła wypłaty dla 2,1 mln beneficjentów, którzy zmarli. Tak więc błąd SSA wynosił około 0,7 promila jeśli weźmie się pod uwagę zmarłych w 2011 roku.
Czy jeden błąd na około 1400 przypadków to dużo?
Chyba najbardziej oczywistym przykładem kreowania medialnej rzeczywistości jest relacjonowanie wypadków lotniczych. Gdyby media poświęcały taką samą ilość uwagi ofiarom wypadków samochodowych co ofiarom wypadków lotniczych to zapewne zabrakłoby miejsca na inne informacje. Przykład katastrof lotniczych dobrze też pokazuje, że kreowanie medialnej rzeczywistości nie musi wynikać ze złej woli czy być częścią zaplanowanej akcji. Z reguły, jest konsekwencją tworzenia programów informacyjnych, które ludzie chcą oglądać.
Tutaj znajduje się porównanie medialnej rzeczywistości w relacjonowaniu gwałtów z rzeczywistą sytuacją w UK. W brytyjskich mediach drastycznie nadreprezentowane są gwałty w miejscach publicznych (54% do 13% w rzeczywistości), gwałty dokonane przez osoby obce ofierze (54% do 8%-17%), gwałty z użyciem przemocy, gwałty, które zakończyły się skazaniem sprawcy (48% do 6%). Zupełnie niewidoczne są w mediach gwałty dokonane przez obecnych i byłych partnerów (2% do 56%). Z całą więc pewnością medialny obraz okoliczności gwałtu, sprawcy i ofiary drastycznie różni się od rzeczywistości.
Jeśli weźmiemy pod uwagę siłę mediów w kreowaniu obrazu rzeczywistości, wzmocnioną wieloma błędami kognitywnymi odbiorców informacji, to należy się spodziewać, że fałszywa rzeczywistość tworzona przez media będzie wpływać na stosunek opinii publicznej do konkretnych przypadków z nie-medialnej rzeczywistości. To natomiast kształtować będzie preferencje dotyczące konkretnych rozwiązań prawnych czy kształtu polityki społecznej.
W Polsce, piętnaście razy więcej osób ginie z powodu samobójstw niż powodu zabójstw. W USA mniej więcej tyle samo ludzi ginie z powodu przedawkowania leków przeciwbólowych co z powodu zabójstw, a USA mają przecież bardzo wysoki wskaźnik zabójstw. Wiele danych wskazuje, że energetyka węglowa powoduje dużo więcej (rzędy wielkości) ofiar niż energetyka jądrowa (w przeliczeniu na produkowaną energię elektryczną). Przykładów podobnego zniekształcania rzeczywistości jest znacznie więcej i dotyczy one obydwu obozów ideologicznych.
Czarni stanowią 13% ludności USA (za Wikipedią). Te 13% ludności pobiera 30% pomocy społecznej. Wniosek: czarni pobierają 2.3 (230%) raza więcej/częściej pomocy niż pozostałe grupy ludności.
Na pewno tą róznice widać przejeżdzając przez dzielnice zamieszkałe przez czarnych/białych – taki stereotyp nie bierze sie znikąd.
@ księgowy
O rety! To nie jest żadna tajemnica, że Czarni są nadreprezentowani wśród beneficjentów pomocy społecznej. Czarni są nadrerezentowani wśród biednych a biedni są nadreprezentowani wśród beneficjentów jawnych programów pomocy społecznej.
To dlaczego Czarni są nadreprezentowani wśród biednych jest przedmiotem zażartych dyskusji.
dobrym przykładem tego problemu jest postrzeganie w Polsce poziomu bezpieczeństwa i przestępczości: ogólne odczucie, wg mnie kreowane właśnie przez media, jest takie że przestępczość rośnie, a poziom bezpieczeństwa spada (typowy tekst w rozmowach to „aż strach dziecko na ulice wypuścić” ;-)
a jeśli wierzyć statystykom KGP, to poza lawinowym wzrostem przestępstw gosp., ilość pozostałych przestępstw na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat spada…
„Przekonanie społeczeństwa, że beneficjentami jakiegoś programu socjalnego jest nielubiana grupa rasowa, etniczna czy społeczna jest niezwykle skuteczną techniką propagowania niechęci do tego projektu.”
Hmm… to zdanie w kontekście wykresu sugeruje, że te ilustracje z nadreprezentacją czarnych były celowe. Naprawdę tak myślisz?
@ piotr55855
Hmm… to zdanie w kontekście wykresu sugeruje, że te ilustracje z nadreprezentacją czarnych były celowe. Naprawdę tak myślisz?
W sensie, czy wierzę w spisek redaktorów mających na celu obrzydzenie Amerykanom programów socjalnych? Nie. Myślę, że tutaj rolę odgrywały stereotypy i uprzedzenia.
Niestety statystykom KGP można wierzyć tylko trochę. Kto np. zgłasza dziś na policję drobną kradzież? Chyba tylko ten, co miał ubezpieczenie bagażu etc.
Ja bym to raczej odniósł do pedofilii. Zaczęło się mówić głośno o problemie, ale on sam nie stał się większy niż był.
@tomala
Ale tym dotyczącym np. kradzieży samochodów można ufać bezwzględnie. W końcu nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie płacił podatku czy ubezpieczenia za skradziony samochód. A żeby go wyrejestrować należy zgłosić kradzież.
Hmm… Jeśli to były uprzedzenia i stereotypy, to jak to się stało, że wystrzeliły nagle w latach ’60?
Dekadę wcześniej można byłoby powiedzieć, że czarni są za rzadko reprezentowani w tematyce biedy i programów społecznych.
@ Piotr55855
Interesujące pytanie. Jaka jest Twoja hipoteza?
Przede wszystkim zadziwia ten sam odsetek ilustracji przez 9 lat (sic!) :-)
Więc pierwszą hipotezą jest to, że może metodologia badania ma jakieś istotne wady…
Po drugie zacząłem się zastanawiać, czy ta linia z kropkami oznacza „true percent black among the poor” czy tak jak napisałeś „rzeczywisty udział Czarnych wśród beneficjentów opieki społecznej”. Nie znam bowiem kontekstu badań oraz tego, kiedy w USA rozpoczęto tzw. programy społeczne.
Tak jeszcze sobie patrzę na ten wykres i myślę, że chyba jedyny uprawniony wniosek z niego, to że w USA panował prawdopodobnie w XX wieku stereotyp, że większość biedoty to czarni. Wydaje mi się, że każdy dodatkowy wniosek jest nadinterpretacją (włącznie z tym nt. skutecznej techniki propagowania niechęci).
Znacznie więcej można wnioskować na podstawie tabeli, którą przedstawiłeś niżej.
Czarni to jakiś naród? Z jakiego kraju? Nie słyszałem, żeby taki naród był. A jeśli nie, to jaka gramatyka uzasadnia pisownię z wielkiej litery?
@ Gregor
Chętnie pomogę
Czarny to w moim tekście człowiek rasy czarnej. Mógłbym użyć słowa Afroamerykanin i też pisałbym go wielką literą.By tekst był poprawny zmieniłem słowa określające rasę z czarni na Afroamerykanie.
’If the United States did not provide incentives for Apple to come up with and develop the iPhone, then the entire world economy would lose the benefits it obtains from this product. The cutthroat reward structure in the United States is encouraging the creation of many products and technologies like this
If America were to adopt some of Finland’s „cuddly” benefits, the thinking goes, the entire world economy might slow down.’
Amerykanie to zawsze wymyślą jakąś bzdurę by podtrzymywać swoje trzy ulubione mity:
a) Wydatki na systemy pomocy społecznej są za duże.
b) Innowacja i rozwój są możliwe tylko tam, gdzie podatki są niskie a regulacje jak najmniejsze.
c) Wszystko co dobre, nowoczesne i wyjątkowe, zostało wymyślone w USA.
Ciekawe też jest to, że przywoływany w artykule kuzyn z Finlandii skupia się na problemach studentów, a 'amerykański’ autor na free-riderach.
@Trystero, nie żeby Czarny z dużej litery mnie raził, ale skoro już sam powołujesz się na PWN to u dołu artykułu jest napisane:
„Podobnie, tzn. małymi literami, należy zapisywać rzeczowniki biały, czarny, żółty, czerwony, które potocznie oznaczają kolor skóry i odnoszą się do ludzi poszczególnych ras.”
@ Poziomka
Dzięki.
Trochę niespójne to stanowisko ale postaram się je zapamiętać.
A co do meritum, to wydaje mi się, że u nas też działa podobny mechanizm, przy pokazywaniu biedy (za czarnych robią np. mieszkańcy byłych PGRów) albo omawianiu systemu zabezpieczenia społecznego („pałace” ZUS, wyłudzenia świadczeń, koszty administracyjne etc).
@piotr55855
Tutaj mówienie o spisku byłoby wypaczeniem dyskusji. Pamiętać jednak należy że media też mają swoich właścicieli. Ci też muszą zarabiać, a to się robi dzięki reklamie. Opisanie złych praktyk swojego reklamodawcy stoi w oczywistej sprzeczności z interesami mediów.
Przykładem może być ACTA która gdyby nie media społecznościowe przeszłą by bez echa.
@Poziomka
Rozumiem dalsza myśl. Osobiście uważam o nieefektywności świadczy fakt że na zachodzie system funkcjonuje bez ZUSowych pałaców.
@Poziomka
…że o nieefektywności rodzimego rozwiązania świadczy…
Tylko to temat na inna dyskusje.
Swoja droga polecam tekst omawiający pojecie mediokracji:
http://www.nowapolitologia.pl/politologia/marketing-polityczny/mediokracja-i-jej-znaczenie-w-polityce
@Jan „na zachodzie system funkcjonuje bez ZUSowych pałaców.”
To zależy gdzie. Social Security Trust Fund, Sécurité Sociale, Sozialversicherung, Folkpensionsanstalten to instytucje o równie dużym zakresie obowiązków co ZUS i wymagają podobnych 'pałacy’ co ZUS.
@jan
Na „zachodzie” ichnie zusy rezydują w stodołach?
Chyba nie dyskutujemy o ZUSach, ale mediach. Media idą z duchem czasów – a więc komercja. Tytuły gazet mają krzyczeć, bo inaczej nikt ich nie kupi. Problem robi się dla prasy coraz poważniejszy, bo w ciągu ostatnich lat poważnie spadły nakłady każdej gazety. Media telewizyjne muszą przede wszystkim wykazać się widownią – od tego zależą przychody z reklam. Tu również konkurencja zaostrza się. To nie oznacza, że sytuacja zmieni się, gdy powróci „dobrobyt”. Nawyki i pęd do zysku przecież utrzymują się, jeśli tylko „można zarobić”. W żaden sposób nie chcę być tu cynikiem.
Ponieważ nie zmieni się „nadawca”, musi zmienić się „odbiorca”. Na to zapewne trzeba pokoleń; albo zdecydowanych kroków podejmowanych przez różnych uczestników życia społecznego.
Czym wytłumaczyć pęd do sensacji? Szarością i trudnościami życia codziennego, rozczarowaniami, chęcią delektowania się czyimś niepowodzeniem/nieszczęściem? Czy w ogóle ktoś się zajmuje takami zagadnieniami?
Z tego co obserwuję, w renomowanych gazetach (i mediach TV) niezależność zachowują tylko pojedynczy dziennikarze i fachowcy. Giną oni w powodzi informacji chwytliwych i sensacyjnych. W rezultacie prasa i dziennikarstwo telewizyjne tracą swoją pozycję opiniotwórczą. Przejmują ją indywidualne osoby.
Prasa i telewizja tracą na rzecz Internetu. Tam też przenoszą się osoby tworzące opinie. Tam szukają zadowolenia ludzie dotychczas kupujący sensacje. Możliwości sterowania zawartością Internetu są jeszcze mniejsze niż w przypadku telewizji czy prasy. Społeczeństwa będą wyrabiać sobie poglądy słuchając tych, którzy w Internecie przyciągną uwagę podając treść w maksymalnie atrakcyjny sposób.
To tym bardziej podkreśla, że naszą nadzieją nie są „nadawcy” lecz „odbiorcy”. To odbiorca musi wykazać się mądrością i analizą ocenną przekazywanej treści.
@lesgs
Problem polegający na tym, że fałsz rozprzestrzenia się szybciej i skuteczniej niż prawda*) został zauważony przez ludzką cywilizację tysiące lat temu i znaleziono na niego rozwiązanie – peer review – liczące już sobie licząc od najwcześniejszy form ponad 1000 lat.
Kto chce prawdziwych informacji ten korzysta z tego co przeszło peer review, a kto chce takowe publikować ten peer review artykuły swojego autorstwa poddaje.
Odbiorca zawsze ma i miał możliwość przejścia z wierzenia w to co nie przeszło peer review w to co peer review przeszło. A że większość odbiorców nie chce to już zupełnie inna para kaloszy.
*) Co nie dziwi, gdy zdamy sobie sprawę z faktu, że prawda jest prawie zawsze nudna, skomplikowana i nie pozwala na jednoznaczne wnioski
@procek, poziomka
Myślę ze nie o same pałace idzie tylko o sprawność funkcjonowania tych instytucji.
W Polskim przypadku zlikwidowanie osobnej składek na ZUS i egzekwowanie ich w ramach PIT i CIT obniżyło by koszty funkcjonowania tej instytucji.
@Jan
Na czym polega „niesprawność” ZUS?
Nie wypłacili komuś renty lub emerytury?
Mają koszty większe niż inne instytucje emerytalne (np. OFE)?
A może chodzi o medialny obraz ZUS?
@xxx
Peer review to brzmi pięknie. W rzeczywistości brakuje czasu (jesteśmy cywilizacją, która przyśpiesza – cokolwiek ma to znaczyć – i każdy z nas ma zawsze zbyt wiele na głowie i czas staje się coraz cenniejszym towarem. Media to bezwzględnie wykorzystują na naszą niekorzyść. Szybka i lekkostrawna informacja (bo przecież nie wiedza), nad którą nie musimy się zastanawiać. Tak najłatwiej steruje się opinią publiczną.
Peer review także narzuca względność – stajemy się zależni od tego, który jest „peer”. Pole do nadużyć jest wielkie.
Pozostaję przy swojej tezie, że – chociaż to bardzo trudne – musimy dążyć do zmiany zachowań i sposobów myślenia „odbiorców” przekazu medialnego.
@poziomka
Sprawność rozumiana jako stosunek kosztów do wydatków statutowych, lub jak kto woli ile kosztuje nas wydanie jednej złotówki zgodnie z celem do realizacji którego dana instytucja została powołana.
Podobny problem badałem dla gmin miejskich wydzielonych z dawnego Wodzisławia Śląskiego. Okazało się koszt działania administracji kształtował się na poziomie 13% budżetu i do 2015 powinien wzrosnąć 15%. Co oznaczać będzie że na każdą statutowo wydaną złotówkę przypadać będzie 18gr kosztów administracyjnych.
Co do OFE mamy myślę konsensus. Za tą reformę ktoś powinien stanąć przed trybunałem stanu za sprzeniewierzenie środków publicznych.
@lesgs
>W rzeczywistości brakuje czasu/jesteśmy cywilizacją, która przyśpiesz
Nonsens. Fałsz rozprzestrzeniał się szybciej i skuteczniej niż prawda także w czasach Kopernika, Juliusza Cezara czy Aleksandra Wielkiego – patrz: astrologia czy alchemia (przypominam, że przed powstaniem peer review astrologia i astronomia była jednym i tym samym, podobnie jak chemia i alchemia). To wynik takiej a nie innej budowy ludzkiego mózgu – a nie tego jaka jest ta czy inna cywilizacja.
> Peer review także narzuca względność – stajemy się zależni
> od tego, który jest „peer”.
W procese sądowym na przykład stajemy się zależni od sędziego, adwokata, prokuratora, co też stwarza pole do nadużyć – i to z tego?
Peer review ma swoje wady, tak samo jak swoje wady ma orzekanie o winie bądź niewinności w procesie sądowym – tylko, póki co lepszej metody nie wymyślono.
@Jan
Ok. No to ile wynosi ta sprawność w przypadku ZUS a ile w przypadku innych podobnych instytucji (np. zusów na zachodzie, prywatnyh i państwowych, ofe)? ile powinna wynosić?
Jakiś czas temu porównywano pod tym kątem ZUS i OFE i ZUS wychodził dużo lepiej od OFE.
Możesz podać jakies opracowanie porównujące sprawność ZUS z jego publicznymi i prywatnymi odpowiednikami?
@poziomka
Sam chętnie takie poznam. Kiedyś w jakiejś audycji radiowej słyszałem kwotę dwudziestu kilku groszy.
Porównywano tez jak OFE i ZUS inwestują nasze środki i tez ZUS wypadał lepiej.
Co do porównywania ZUS z jego zachodnimi odpowiednikami to moje doświadczenia są czysto empiryczne. Przyznać jednak należy ze to organizacyjna przepaść.
@Jan, @Poziomka
Z tego co pamiętam to wszystkie koszty administracyjne ZUSu to ok. 4 mld zł rocznie, co przy wypłacanych przez tę instytucję ok. 200 mld zł daje 2%. Nie wiem jak wypada to w porównaniu z zagranicznymi 'zusami’, ale nie sądzę, żeby tam było taniej. Gadanie o 'zusowskich pałacach’ jako przyczynie niskich emerytur to niestety demagogia.
„Hmm… Jeśli to były uprzedzenia i stereotypy, to jak to się stało, że wystrzeliły nagle w latach ’60?”
Ja bym obstawiał, że w ogóle temat „bieda/korzystanie z pomocy społecznej” pojawił się w mediach silniej wraz z rozwojem państwa opiekuńczego w USA (czyli z czasami prezydentury Johnsona – 63-68). Mnie bardziej zastanawia spadek w latach 82-83.
A w ogóle super artykuł.
Właśnie wpadł mi do głowy kolejny przykład zniekształconej rzeczywistości – mit współczesnej „zdemoralizowanej Europy”.
Tymczasem dzisiejsza Europa jest regionem świata o jednych z najniższych wskaźnikach wszelkiej przestępczości – najniższych zarówno na tle reszty świata jak i na tle historycznym.
„Przykładów podobnego zniekształcania rzeczywistości jest znacznie więcej i dotyczy one obydwu obozów ideologicznych.”
Trystero, jak najkrócej scharakteryzowałbyś te dwa przeciwstawne obozy – co jest tym jądrem, gdzie przebiega oś podziału? Szalenie mnie frapuje ta kwestia. No i skąd się to bierze, że nawet w jednej rodzinie są dwa przeciwstawne obozy ideologiczne.
Jan jest przykładowym „lemingiem” :)
nie zna kosztów ZUS ale krytykuje że za duże :)
a prawda jest taka że koszty ZUS są bardzo niskie w stosunku do tego co ta instytucja musi robić
bo to nie tylko przelewy, ale też komisje lekarskie, orzekanie rent i wiele wiele innych
OFE nie robi zupełnie nic w porównaniu z ZUS a koszta ma wyższe
niestety media sprały mózgi większości i ludzie czepiaja się kosztów ZUS :)