Warren Buffett podczas listopadowego spotkania ze studentami MBA z USA w przystępny sposób nakreślił swoje poglądy na temat preferowanej konstrukcji systemu społeczno-gospodarczego.
Warren Buffett jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie i jednym z najbardziej poważanych inwestorów giełdowych w historii. Jeden z uczestników spotkania zapytał Buffetta w jaki sposób wiedza o rynkach finansowych ukształtowało jego poglądy polityczne. Buffett odpowiedział:
Nie powiedziałbym, że znajomość rynków finansowych odegrało jakąś rolę w tworzeniu moich poglądów politycznych. Zostały one ukształtowane w następującym procesie myślowym. Wyobraźcie sobie, że urodzicie się za 24 godziny. W łonie matki spotykacie dżina, który mówi wam, że wyglądacie na wyjątkowo odpowiedzialne i inteligentne istoty ludzkie. Dżin stawia przed wami bardzo odpowiedzialne zadanie: możecie wybrać polityczny, ekonomiczny i społeczny system, w którym za 24 godziny pojawicie się jako nowonarodzony człowiek. Wy ustalacie reguły. Możecie wybrać dowolny system polityczny: demokrację, system parlamentarny – cokolwiek chcecie. Możecie też wybrać strukturę ekonomiczną systemu: kapitalizm, komunizm. Ustanówcie wszystkie zasady a ja gwarantuje wam, że gdy pojawicie się na świecie, wszystko co zaprojektujecie będzie istnieć – dla was, dla waszych dzieci i wnuków. Gdzie tkwi pułapka? Zanim pojawicie się na świecie musicie wylosować jeden z 7 miliardów kwitków – jeden na każdego człowieka. Co wylosujecie – to dostaniecie. Możecie się urodzić inteligentni albo nie, zdrowi albo obciążenie chorobami, biali lub czarni, w USA lub w Bangladeszu, i tak dalej. Nie wiecie, który los wam przypadnie. Biorąc pod uwagę, że nie dysponujecie wiedzą o tym kim będziecie – jak zaprojektowalibyście świat? Czy chcielibyście żyć w świecie, w którym mężczyźni dyskryminowaliby kobiety? Cóż, macie 50% szans by urodzić się kobietą.
Jeśli myślicie o polityce to chcecie systemu, który jest w stanie dostarczyć to czego chcą ludzie. Chcecie rozwoju gospodarczego ponieważ w ten sposób tworzy się bogactwo, które rozkłada się na wszystkich. Istniejący w USA system świetnie się w tym względzie sprawdza – tworzy rocznie 50 000 USD per capita, sześć razy więcej niż wtedy gdy się urodziłem. Ale bez wiedzy o tym kim się urodzicie chcecie systemu, który po wytworzeniu tego co ma wytworzyć, nie zostawia nikogo w tyle. Chcecie pozytywnych bodźców dla tych, którzy radzą sobie najlepiej, nie chcecie pełnej równości wyników, ale chcecie także systemu, w którym ci, którzy mieli pecha w losowaniu będą mogli żyć na przyzwoitym poziomie. Nie chcecie także by strach zdominował umysły ludzi: strach przed brakiem pieniędzy na emeryturze, strach przed kosztami świadczeń medycznych.
Nazywam to zjawisko – loterią narodzinową (ovarian lottery). Moje siostry wylosowały inny kwitek. Oczekiwania wobec nich koncentrowały się na tym by dobrze wyszły za mąż, a jeśli miałyby pracować to jako pielęgniarki lub nauczycielki. Jeśli projektujecie świat wiedząc, że macie takie same szanse urodzić się kobietą lub mężczyzną to nie zaprojektujecie takiego systemu – możecie przecież urodzić się kobietą. Powinniście w ten sposób projektować swój świat, to powinna być wasza filozofia.
Naturalnie, Buffett nie wypowiedział w tym miejscu niczego nowego. Nawiązał do teorii sprawiedliwości Rawlsa, która opierała się na koncepcie pierwotnego położenia, w którym jednostki za zasłoną niewiedzy (o swoim przyszłym miejscu w świecie) ustalają zasady systemu polityczno-ekonomicznego.
Być może koncept loterii narodzinowej Buffetta przykuwa uwagę ludzi ponieważ Buffett osiągnęł olbrzymi sukces i teoretycznie nie ma żadnego interesu w podkreślaniu roli losowości w swoich osiągnięciach. Tym bardziej, że Buffett wygrał podwójnie. Wyciągnął szczęśliwy los na loterii genetycznej – urodził się inteligentnym, zdrowym człowiekiem, obdarzonym korzystnymi cechami charakteru. Urodził się także w relatywnie zamożnej i wpływowej rodzinie.
Myślę, że jeszcze przez długi czas kwestią zażartych dyskusji będzie kwestia tego jak dużą rolę w naszym życiowym sukcesie lub porażce odgrywają wyniki loterii narodzinowej. Tym bardziej, że składają się na tę loterię dwa komponenty: częściowo determinowane genetycznie cechy fizyczne, intelektualne i emocjonalne oraz środowisko, przede wszystkim ekonomiczne, w którym się dorasta. Dlatego spojrzenie na konstrukcję systemu polityczno-ekonomicznego z zaciągniętą zasłoną niewiedzy wydaje się bardzo interesującym eksperymentem myślowym.
@xxx
Rawls to nawet nie potrafił powiedzieć, czy z jego teorii sprawiedliwości wynika jakakolwiek prywatna własność środków produkcji, a co dopiero takie szczegóły.
@gared
Skąd pomysł, że brzydkie osoby rzadziej odnoszą sukcesy zawodowe, albo że mniej inteligentne osoby mają mniejsze szanse prokreacyjne? Dane mówią np., że w Stanach inteligencja mierzona testami IQ jest odwrotnie skorelowana z dzietnością. Poza tym „wspieranie słabszych” vs. „zapewnianie podstawowych potrzeb” to tak ogólne sformułowanie, że nie da się domyślić, jakie konkretnie zasady zaliczasz do jednej grupy, a jakie do drugiej.
@joker
„to ostatecznie czy negocjujący wiedzą, jak się rozkładają dane cechy,ile osób jest w dyskryminowanych grupach czy nie?”
Jeżeli chodzi o rozkład wynikający z natury rozważanego systemu, to muszą to wiedzieć. Trzeba np. wiedzieć, jaki mniej więcej procent ludności w feudalizmie stanowią panowie feudalni, inaczej po prostu nie rozumie się, co to jest feudalizm. Jeśli chodzi o rozkład cech typu płeć czy rasa, to zawsze mi się wydawało, że wg Rawlsa jest to znane, ale spojrzałem na to teraz i już mi się tak nie wydaje. Nie pisze chyba nigdzie o tym wprost, ale podkreśla, że decydowanie zza załony niewiedzy to decydowanie w warunkach niepewności, a nie ryzyka, czyli że prawdopodobieństwo wylosowania tego lub innego miejsca w społeczeństwie jest nieznane. Ale tak czy inaczej zostaje problem znajomości rozkładu wynikającego z samego systemu. Nie wiem, albo ja czegoś tu nie rozumiem, albo Rawls jest niespójny, będę to musiał sprawdzić.
„Sugerujesz,że świat ma już co trzeba, tylko trzeba się skupić by te dobra rozdzielić.”
Broń Boże. Możemy zresztą zapomnieć o współczesnym świecie, bo zza zasłony niewiedzy i tak nie widać, jak on wygląda. Twierdzę tylko, że w żadnym możliwym świecie samo zwiększenie wydajności w produkcji żywności nie oznacza poprawy sytuacji głodujących, bo do tego potrzeba jeszcze odpowiedniej dystrybucji tego, co się wyprodukuje.
„Czas pracy biurokraty (dobro rzadkie) i surowce na budowę urzędów mogłyby zostać zużyte na coś co poprawiałoby ogólny dobrobyt (było Pareto-optymalne), a nie na coś, co poprawia sytuację jednych kosztem drugich.”
No właśnie, wszystko to, co napisałeś w 2. opiera się na jakiejś wersji neoliberalnego zabobonu, według którego Pareto-optymalność oznacza „ogólny dobrobyt”, a wolny rynek prowadzi do takiej optymalności. Jedno i drugie to nieporozumienie, o czym więcej pisałem np. tu: http://utilitymon.blogspot.com/2013/05/zabojcza-wydajnosc-wolnego-rynku.html
„Nie rozumiem np. dlaczego Rawls zakłada,że wszyscy będą się kierować zasadą maximinu”
Ja też tego nie rozumiem. Rawls co prawda nie twierdzi, że ta zasada w sytuacji niepewności jest zawsze racjonalna, a tylko że jest racjonalna w tej konkretnej sytuacji z zasłoną niewiedzy (więc Twój przykład z lokatą nie jest na miejscu), ale nawet w tej jednej sytuacji jest to bardzo kontrowersyjne. Na sam ten temat napisano tysiące stron, a ja nie znam wszystkich argumentów, więc nie wiem, może się jakoś da ten maximin uzasadnić.
@ Tomasz Herok
Przytoczone twierdzenia były intuicyjne, związane luźno z teorią ewolucji. Google potwierdza tezę o sukcesach zawodowych osób atrakcyjnych, większy problem jest z prokreacją. Intuicja podpowiada, że jednymi z bardziej pożądanych cech partnera są inteligencja i atrakcyjność fizyczna. Jednak osoby niezbyt hojnie obdarzone tymi przymiotami dobierają się między sobą. Przyczyną może być np. świadomość, że to ich jedyna szansa na odchowanie potomstwa.
Wracając do wypowiedzi Buffeta – jego koncepcja jest na tyle ogólnikowa, że ciężko wyciągnąć z niej praktyczne wnioski. Próbując uszczegółowić w jakim stopniu system powinien wspierać osoby dyskryminowane przez naturę, zaproponowałem zaspokajanie podstawowych potrzeb bytowo-konsumpcyjnych (mnimum socjalne). Wydaje mi się, że tę funkcję spełnia, przynajmniej w założeniu, zasiłek socjalny. Wszelkie większe transfery publiczne bezpośrednio do tej grupy mogłyby być postrzegane jako nieuzasadnione społecznie nieefektywne alokowanie ograniczonych zasobów. Z drugiej strony jednak poziom optymalny w kontekście solidarności społecznej a także wpływu na gospodarkę jest chyba nieznany.
„Wracając do wypowiedzi Buffeta – jego koncepcja jest na tyle ogólnikowa, że ciężko wyciągnąć z niej praktyczne wnioski”
A ja jakoś wyciągnąć potrafię. Jak dostałem skierowanie na fizjoterapię i się dowiedziałem, że na suche masaże zapisy były od godziny 8 rano i o 10 już się na dany rok miejsca skończyły, to jednak wolałbym być ze schorzeniem kręgosłupa w Szwecji. Tam przynajmniej nikt by mi nie powiedział, że limit na rok się wyczerpał w 2 godziny ale prywatnie mogę już od teraz.
ps- praktyczny wniosek jest taki- że ludzie zmieniają sobie system na lepszy i to się nazywa emigracja. Wystarczy policzyć skąd i dokąd ludzie emigrują, aby stwierdzić- który system wydaje się lepszy. Albo jakościowo dostrzec ile ludzie w trakcie emigrowania ryzykują- z Korei Północnej zwykle jest ta kulka w głowę dla mnie i mojej rodziny i raczej nie mówi się o emigracji tylko o ucieczce.
Mi jeszcze przychodzi do głowy taki problem, że redystrybucja odbywa się nie tylko w kierunku „bogatsi łożą na biedniejszych”, zawsze istnieje też redystrybucja w kierunku „biedniejsi łożą na bogatszych”.
A historycznie przeważał ten drugi wariant (w państwach niewolniczych jak Starożytny Rzym i w państwach feudalnych zdecydowanie większe sumy były transferowane od biedniejszych do bogatszych niż w kierunku przeciwnym).
W państwach współczesnych też istnieją transfery w tym drugim kierunku (chociażby takimi transferami są pensje czołowych polityków, a w Polsce emerytury górnicze)
obligacje i odsetki od nich to transfer od biedniejszych do bogatszych
to one powodują zanik klasy średniej i ubożenie społeczeństwa oraz wzrost bogactwa klasy „posiadaczy”
te mrne grosze którymi nam się macha przed oczami jako rozdmuchanym socjałem są niczym w porównaniu z różnymi transferami „w góre” bo obligacje i odsetki od nich to tylko jeden z przykładów
@trystero
Nie rozumiem, do czego Pan pije i dlaczego miałbym pisać takie bzdury. Wystarczy trochę poguglać, by dostać wynik, o którym piszę: kobiety Amiszów (i w ogóle Amisze) SĄ szczęśliwsi niż średni obywatele USA (a kilka dekad temu byli też zdrowsi i dłużej żyli). To jest obiektywny fakt, na tyle na ile obiektywne jest badanie poziomu szczęścia.
Ale chciałem tylko napisać, że jaki system byłby idealny DLA MNIE nie musi stanowić o tym, jaki system byłby idealny dla innych.
Ja pisze o tym, że eksperyment myślowy Buffeta nie ma sensu. Albo po wybraniu miejsca w tym przyszłym świeciu będę taki sam jak teraz, a więc racjonalnie powininienem dobrać prawa tak, by mnie faworyzowały, albo nie będę taki sam, a więc eksperyment myślowy pozostaje tylko intelektualną zabawą.
A gdybyś miał szczęście urodzić się jako czarna kobieta w społeczności Amiszów- ciąża może być przecież wynikiem nagłej słabości matki lub przestępstwa. Jest to przecież prawdopodobne- czy w dalszym ciągu osoby takie miałyby słodkie życie? Ja nie wiem.
Tymczasem nasz bohater ogłosił konkurs, w którym obstawiając mecze można wygrać miliard dolarów. Podobno w praktyce wygranie tej nagrody jest niemożliwe, co nie zmienia faktu, że ten konkurs to świetna reklama firmy ubezpieczeniowej Buffetta.
A tak na marginesie to jaki jest ten system, w którym chciałby się urodzić Buffett? Powiedział? Sam eksperyment myślowy rzeczywiście, bardzo ciekawy.
Mega cwaniak z tego Buffetta. Aby wygrać zakład należy poprawnie wytypować zwycięzcę 67 meczów.
Tymczasem u pierwszego lepszego bukmachera, obstawiając poprawnie 67 meczów po kursie 1,37 (czyli teoretycznie dość łatwe mecze) wygramy prawie 1,5 miliarda, stawiając… jednego dolara, więc ten mega zakład Buffetta, o którym piszą media na całym świecie to nic wielkiego. Ale PR 'guru z Omaha’ robi sobie świetny, zapewne znajdzie dzięki temu kilku nowych inwestorów.
Rozumiem, że cała dyskusja – a także wypowiedzi „guru” oparte są na założeniach filozofii materialistycznej. Oczywiście wierzę w w takie rzeczy jak dobór naturalny, walka o byt, itp. i materializację tego w świecie współczesnym poprzez gromadzenie dóbr, zaś wyznacznikiem sukcesu ma być bogactwo … ale – czy faktycznie człowiek został stworzony do pracy? Są niektóre miary sukcesu nie wyznaczone bogactwem i inne „metody na życie”. Miary szczęścia i sukcesu są przecież względne. Poglądy Buffetta (czy w każdym jego życiorysie byśmy słuchali wypowiadanych przez niego mądrości?) i Rawlsa wydają się pod tym względem byś nieco zawężpone.
Jest to teoria ze wszech miar błędna, ponieważ:
1) w życiu ludzkim po narodzinach występuje zbyt wiele zmiennych losowych i nie chodzi wyłącznie o „loterię urodzinową”, ale połączenie szczęścia i własnej pracy w ciągu całego życia, vulgo: można się urodzić w rodzinie milionerów, być superinteligentnym i zginąć w wypadku samochodowym w wieku lat 3 – czy to oznacza, że konieczne byłoby zaprojektowanie świata bez samochodów?
2) ludzie, którzy teoretycznie wyciągają zły kwit przy narodzinach mogą dojść do znacznie większego bogactwa, czyli typowy kazus od pucybuta do milionera – znów nakłada się szczęścia plus praca własna (proporcje – dobór jest zupełnie losowy)
Istotnym jest natomiast, że ludzie są różni i w różny sposób wykorzystują swoje talenty. Podstawą w takiej sytuacji jest równość wobec prawa i możliwość, aby każdy swoją pracą mógł zdobyć tyle, ile zdobyć mu ta praca oraz oczywiście szczęście pozwoli.