Prawdy o charakterze dualnym

W 2009 roku amerykański filozof Daniel Dennett spopularyzował termin deepity. W kulturze popularnej deepity oznacza stwierdzenie, które pozornie wyraża jakąś bardzo głęboką myśl ale tak naprawdę jest banałem.

Złośliwi ludzie próbując wyjaśnić znaczenie deepity często odwołują się do motywacyjnych cytatów z twórczości Paulo Coelho. „Miłość to tylko słowo” to chyba najczęściej podawany przykład deepity. Na pewnym poziomie stwierdzenie to wydaje się niezwykle mądre, głębokie, ponadczasowe. Na innym poziomie jest pozbawionym znaczenia banałem.

Termin spopularyzowany przez Dennetta oznacza jednak coś więc niż pseudo-intelektualny banał. Oznacza coś bardziej niebezpiecznego. Coś co ma w sobie potencjał wyrządzenia rzeczywistej krzywdy.

Kilkanaście miesięcy temu, nieświadomy istnienia terminu deepity, stworzyłem termin prawdy o charakterze dualnym. Inspiracją do tego kroku była lektura dyskusji o zmianach klimatycznych na jednym z blogów, która odbywała się zgodnie ze schematem galopu Gisha. Negujący poprawność teorii o antropogenicznym ociepleniu klimatu przepisywał w komentarzach kolejne punkty z „poradnika sceptyka”, na które autor bloga odpowiadał odwołując się do wyników badań naukowych. Jedno zdanie wyrażające wątpliwości i kilka akapitów wyjaśnień.

W pewnym momencie pojawiła się prawda o charakterze dualnym. Zdenerwowany odpowiedziami autora bloga czytelnik użył intelektualnej broni masowego rażenia: stwierdził,  że sensową teorię powinno dać się wyjaśnić jednym zdaniem, bez konieczności rozpisywania się.

Zasada prostoty jest częstym argumentem w sporach intelektualnych i sama stanowi fascynujący błąd logiczny, który zamierzam, odwołując się do dorobku Kahnemana, omówić w przyszłości. Dziś chciałbym zwrócić uwagę na dualny charakter stwierdzeń: wszystko można wyjaśnić jednym zdaniem – coś jest nie tak z teorią jeśli nie można tego zrobić albo jeśli nie potrafisz wyjaśnić tego dziecku to coś z tym jest nie tak.

Takie stwierdzenia, prawdy, reguły posiadają, trzymając się terminologii fizycznych, charakter dualny. W zależności od kontekstu zachowują się albo jak banał albo jak bzdura, mogą przebywać w stanie banału albo w stanie  bzdury.

Zilustruję to prostym przykładem.

„Tatusiu, tatusiu co to jest DNA?”

„DNA, droga córeczko to specjalny podręcznik znajdujący się w każdej komórce, w którym znajdują się wytyczne mówiące co komórka ma robić i w jaki sposób się dzielić”

„W takim razie, skąd się biorą choroby genetyczne?”

„Choroba genetyczna powstają gdy w czasie kopiowania jakaś strona podręcznika zostanie zniszczona i komórka ma złe instrukcje i przez to źle funkcjonuje”.

Widzicie? Udało się. Nawet najtrudniejsze sprawy da się wyjaśnić w jednym zdaniu.

To była reguła „jednego zdania” w stanie banału. Teraz przejdziemy do drugiej fazy:

„Skoro już wiesz córeczko co to jest DNA i skąd się biorą choroby genetyczne to weź ten klucz do laboratorium i poszukaj terapii na mukowiscydozę”

Witajcie w fazie bzdury.

Dennett zdefiniował deepity jako pozornie wnikliwą obserwację, która nie jest jednoznaczna. To znaczy można ją interpretować na dwóch poziomach. Na jednym poziomie jest oczywiście fałszywa ale gdyby była prawdziwa to byłaby bardzo ważna. Na drugim poziomie jest banalnie prawdziwa.

Wróćmy do zasady prostoty. Można sobie wyobrazić poziom, na którym stwierdzenie „wszystko da się wyjaśnić jednym zdaniem” jest banałem. Prawdziwym ale bezużytecznym. Na innym poziomie jest totalną bzdurą ale gdyby było prawdziwe to byłoby to rewolucyjne odkrycie.

Znaczenie deepities Dannetta czy moich prawd o charakterze dualnym polega na tym, że zarówno twórcy tych stwierdzeń jak ich konsumenci mogą niepostrzeżenie przemieszczać się z jednego poziomu na drugi.

Twórcy robią to w sposób świadomy. Tworzą prawdy o charakterze dualnym i na poziomie bzdury często używają ich w dyskusjach by wesprzeć swój punkt widzenia. Tak się często dzieje z zasadą prostoty gdy traktuje się prostotę jako oznakę poprawności choć nie ma najmniejszego powodu by łączyć prostotę i prawdziwość. Gdy zostaje podważona prawdziwość deepity na poziomie bzdury to broni się go na poziomie banału. W przypadku zasady prostoty broni się więc użyteczności prostoty, której nie można podważyć.

Mam wrażenie, że wiele karier medialnych ekspertów zbudowano dzięki umiejętności skakania z poziomu banału na poziom bzdury i z powrotem – w zależności od potrzeb. To najprostszy sposób na stworzenie pozorów użyteczności i prawdziwości propagowanych idei.

Niebezpieczeństwo tak rozumianych deepities polega na tym, że na poziomie bzdury mogą być one szkodliwe. Wprowadzanie ich w życie może przynieść negatywne konsekwencje – tymczasem wyciągnięcie wniosku o prawdziwości z poziomu z banału i wniosku o istotności z poziomu bzdury może skłonić wielu ludzi do prób praktycznego wykorzystania deepity.

Nie mam wątpliwości, że wielokrotnie tworzyłem i rozpowszechniałem prawdy o charakterze dualnym ponieważ ich atrakcyjność dla twórcy i odbiorcy stanowi zaletę, której bardzo trudno jest się oprzeć. Zastanawiam się nawet czy jeden z moich ulubionych aforyzmów nie jest jakąś formą deepity: Każdy skomplikowany problem ma proste rozwiązanie, które z reguły jest błędne.

Szczerze mówiąc, po wzięciu pod uwagę skłonności do chodzenia na intelektualne skróty i niestałych granic prawd o charakterze dualnym można zaryzykować stwierdzenie, że nie sposób uwolnić się od deepities. W takiej sytuacji kluczowe będą powody, motywacje stojące za ich używaniem oraz skłoność do nieuczciwego przemieszczenia się z jednego poziomu na drugi.

Jednym z medialnym ekspertów, który zbudował swoją karierę na tworzeniu prawd o charakterze dualnym jest Malcolm Gladwell. Pokazał tę strategię Christopher Chabris w raczej druzgoczącej recenzji najnowszej książki Gladwella David and Goliath.

W dużym uproszczeniu: w najnowszej książce Gladwell odwołując się do anegdotycznych historii i wyselekcjonowanych badań naukowych wspierających popularyzowane przez siebie idee (oraz pomijając badania, które idee Gladwella kwestionują) sugeruje, że istnieją korzystne (pożądane) trudności, takie jak dysleksja, które mogą zwiększać szanse na życiowy sukces. Omawia też niekorzystne (niepożądane) trudności. Jak zauważa Chabris, autor książki nie podaje jednak żadnych sensownych kryteriów odróżniania pożądanych trudności od niepożądanych trudności. Jedynym praktycznym wnioskiem z lektury David and Goliath jest więc idea, że trudność jest pożądana gdy w danej sytuacji pomaga w osiągnięciu sukcesu a niepożądana gdy przeszkadza w jego osiągnięciu. Chabris podsumowuje: nie jest to odkrywcza myśl.

Myślę że, że sporo czytelników książki Gladwella uzna ją za odkrywczą i wartościową. Nie stanowi to poważnego problemu. W przeciwieństwie do sytuacji, w której na przykład rodzice dysleksyjnych dzieci potraktują poważnie rozważania Gladwella i zaczną traktować dysleksję jak pożądaną trudność i zrezygnują z prób poprawienia umiejętności czytania. W tym przypadku pozornie nieszkodliwe deepity Gladwella może mieć szkodliwe konsekwencje.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Społeczeństwo i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

12 odpowiedzi na Prawdy o charakterze dualnym

  1. kravietz pisze:

    Nie znałem tego słowa, ale prawa marksistowskiego materializmu dialektycznego doskonale pasują do definicji „deepity”.

  2. kravietz pisze:

    Nie żebym specjalnie rekomendował Ci poświęcanie na to czasu :) Akurat czytam Kołakowskiego (BTW to ja dodałem ten cytat do w/w hasła), dlatego mi się skojarzyło jak opisałeś „deepity”.

  3. randomjog pisze:

    Również nie znałem tego słowa.
    Niestety nie powiem niczego odkrywczego, jeżeli stwierdzę, że zdecydowana większość ludzi nigdy nie będzie na tyle wyczulona aby zauważyć tego typu „prawdy”. Do tego – podobnie jak do unikania różnych błędów poznawczych – potrzeba ogromnej ostrożności intelektualnej, którą trudno utrzymać na stałe. Akurat Coehlo swoje prawdy sprowadza (często) do absurdu. Z kolei Gladwell próbuje generować jedną po drugiej książkę, w której musi być zawarta odkrywcza i „błyskotliwa” myśl. Nawet jeżeli udało mu się z jedną książką, to z czasem jego wysiłek powoduje, że jest oczywistym przykładem płytkich „prawd”.
    Nie zmienia to jednak tego, że na co dzień prawie każda dyskusja „ekspertów” – szczególnie tych najciekawszych – jest naszpikowana ogólnikami lub prawdami „o charakterze dualnym”.

    • Trystero pisze:

      @ randomjog, Kravietz

      Deepity jest popularne w kręgu ewolucjonistów z misją, mocno krytykujących kreacjonizm i całe intelektualne otoczenie kreacjonizmu. Ja spotkałem się w tym określeniem kilka miesięcy temu. Ale moim zdaniem deepity świetnie się sprawdza w odniesieniu do intelektualistów, myślicieli i medialnych ekspertów.

      W zależności od tego jak ostro się definiuje deepity można zaklasyfikować do tej kategorii przeróżne rzeczy – myślę, że także większość zasad inwestycyjnych. Dlatego moim zdaniem liczy się to w jakim celu używa się tego typu rzeczy i czy skacze się z jednego poziomu na drugi. To oczywiście nie dotyczy oczywistych deepity w rodzaju „ewolucja to tylko teoria” albo „naukowcy mylili się w przeszłości”.

  4. Link pisze:

    Może to jest po prostu względne — w zależności od wiedzy autora i odbiorców, te same stwierdzenia i zdania mogą mieć różne znaczenie; w ten sposób coś, co w pewnych warunkach (czasach) jest deepity, w innych staje się sensownym zdaniem, a jeszcze w innych bezsensem.

    Może stwierdzenia typu „deepity” wynikają częściowo z bycia na pograniczu tych warunków?

    Przykładowo, prawa Maxwella opisujące elektromagnetyzm — w oczach dziecka są niezrozumiałym ciągiem znaczków, w oczach eksperta od elektrodynamiki (który już zna je dokładnie, poznał i przerobił z każdej strony, 'wykonał każdy błąd, który był do wykonania’ z nimi) są istotą elektromagnetyzmu i niemal _wszystko_ w tej dziedzinie z nich wynika (bo, używając innej wiedzy, matematyki, potrafi z nich wyprowadzić np. relacje załamania światła na granicy ośrodków, i tym podobne). A dla młodego studenta fizyki są czymś pośrednim; wie, że są istotne, choć nie potrafi za wiele z nich wydobyć. To tylko przykład — że ta sama informacja, zapis, zdanie, może przybierać różne znaczenia dla różnie wyposażonych w wiedzę odbiorców.

    Myślę, że podobnie może być ze stwierdzeniami typu deepity — owszem, nie są jednoznaczne, ale ta niejednoznaczność wynika z różnorodności odbiorców, nie z bezużyteczności samych stwierdzeń.

    Wracając do coelho, przytoczę cytat w całości:
    „Miłość to tylko słowo, dopóki nie zjawi się ktoś, kto nada mu sens. Marzenie to tylko słowo, dopóki nie zdecydujesz się walczyć o nie z całym swoim entuzjazmem i zaangażowaniem.” — takie zdanie, a nie tylko wyjęta z kontekstu pierwsza część, ma według mnie sens (tj. trafnie przekazuje myśl, która opisuje konkretne doświadczenie – dosłownie: pokochanie kogoś albo zawalczenie o marzenie), i wtedy nie jest wyłącznie jałowym deepity. Mimo całej prostoty i banalności, lubię Coelho, więc musiałem to wyjaśnić :)

    • Trystero pisze:

      @ Link

      W sprawie Coelho: z mojej strony to był żart.

      Może to jest po prostu względne — w zależności od wiedzy autora i odbiorców, te same stwierdzenia i zdania mogą mieć różne znaczenie; w ten sposób coś, co w pewnych warunkach (czasach) jest deepity, w innych staje się sensownym zdaniem, a jeszcze w innych bezsensem.

      Część stwierdzeń, które wygląda jak deepity rzeczywiście może spełniać warunki, które opisałeś i mieś sens na wysokim poziomie zaawansowania albo na wysokim poziomie zaawansowania być uprawnionym skrótem myślowym.

      Natomiast deepities, takie jak „ewolucja to tylko teoria” są tworzone po to by nie mieć sensu na wyższym poziomie bo tylko wtedy można te deepities obronić. Sensem tworzenia deepities i używania deepities jest możliwość skakania z jednego poziomu na drugi. Propaguje się deepities na poziomie bzdury bo wtedy wydaje się praktyczna i istotna a broni na poziomie banału bo tak jest łatwiej.

  5. Bolko pisze:

    Mój profesor na wykładach za Einsteinem powtarzał:
    „Rzeczy muszą być proste ale niezbyt proste”.
    Czy jakoś tak…

  6. urbane.abuse pisze:

    @”Mój profesor na wykładach za Einsteinem powtarzał: „Rzeczy muszą być proste ale niezbyt proste”
    Make things as simple as possible, but not simpler. [a quote attributed to Einstein]

  7. mb pisze:

    A czy to nie jest problem tego, jak ludzie rozumieją prawdę? Gdybyśmy zapytali przypadkowego przechodnia o definicję prawdy, to najprawdopodobniej podałby jakąś wersję klasycznej definicji (prawda to zgodność rzeczywistości i myśli).
    Jednak na co dzień posługujemy się definicją kartezjańską (prawda to to co jest oczywiste). Popatrzmy na związki wyrazowe. Prawda jest prosta. Można ją wykrzyczeć (jak slogan). Prawdę się mówi wprost. Mamy nagą prawdę.
    Natomiast kłamać to inaczej kluczyć, kręcić. Kłamstwa są zawiłe.
    Dlatego prawdziwy naukowiec zawsze w oczach zwykłego widza będzie podejrzany, gdyż chcąc pozostać intelektualnie uczciwy będzie zawsze pełen wątpliwości,a jego stwierdzenia pełne różnych: „przy założeniu że”, „przy taki a takim poziomie ufności”, „wg aktualnej wiedzy”. Hochsztapler wie na pewno, a jego tezy są proste jak budowa cepa.

  8. Tomasz Herok pisze:

    Dennett na pewno tego nie odkrył, raczej pierwszy ukuł chwytliwy termin. Coś bardzo podobnego pisał dużo wcześniej np. Searle o Derridzie (takim francuskim filozofie modnym wśród filologów):

    In deconstructionist writing in general and Derrida in particular, the intellectual limitations of the background knowledge does not prevent a certain straining of the prose, an urge to achieve a rhetorical effect which might be described as the move from the exciting to the banal and back again. The way it works is this: Derrida advances some astounding thesis, for example, writing came before speaking, nothing exists outside of texts, meanings are undecidable. When challenged, he says ‘You have misunderstood me, I only meant such and such,” where such and such is some well-known platitude. Then when the platitude is acknowledged, he assumes that its acknowledgement constitutes an acceptance of the original exciting thesis.

    • Trystero pisze:

      @ Tomasz Herok

      Dokładnie takie skakanie miałem na myśli.

      Sprzedam książkę z chwytliwą tezą, że trudności w dzieciństwie pomagają osiągnąć sukces.

      Ktoś mnie zapyta o somalijskie dzieci?

      Odpowiem, że tylko specyficzne pożądane trudności w dzieciństwie pomagają odnieść sukces w specyficznych pożądanych sytuacjach.

      Gotowe.

      Kolejny wywiad rozpocznę od tezy, że trudności w dzieciństwoe pomagają odnieść sukces.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *