Dlaczego stworzono koszyki inflacyjne?

Niedzielne przedpołudnie rozpocząłem od zapoznania się z infografiką zestawiającą wzrost przeciętnego wynagrodzenia brutto w Polsce w latach 2003-2013 ze wzrostem sześciu produktów: chleba, mleka, wołowiny, oleju napędowego, biletów komunikacji miejskiej i mieszkań. Autor infografiki policzył jak dużo poszczególnych produktów można było kupić za średnie wynagrodzenie w 2003 roku a jak dużo w 2013 roku.

Z infografiki wynika, że lata 2003-2013 to okres drastycznego spadku zamożności (rozumianej jako siła nabywcza wynagrodzeń) Polaków. Wzrost cen towarów konsumpcyjnych i mieszkań był dużo większy niż wzrost wynagrodzeń i za przeciętne wynagrodzenie można było w 2013 roku kupić w Polsce około 16% mniej dóbr niż 10 lat wcześniej.

Infografika pojawiła się na moim twitterowym timeline i podsumowałem ją stwierdzeniem, że jest przykładem cherry picking. Nietrudno się domyśleć, że infografika o niewielkiej wartości informacyjnej i dużej wartości propagandowej stała się bardzo popularna na Twitterze. Popyt na infografiki pokazujące, że ostatnie 10 lat było w Polsce gospodarczą tragedią utrzymuje się w mediach społecznościowych na wysokim poziomie.

Kilka rzeczy zwróciło moją uwagę w powyższej infografice. Przeciętna rodzina w Polsce wydaje na mięso drobiowe 6 razy więcej niż wydaje na wołowinę. Jeszcze więcej wydaje na wieprzowinę – siedem razy więcej niż na wołowinę. Dane o zmianie cen poszczególnych mięs znajdują się obok siebie – równie łatwo jest je znaleźć. Dlaczego więc autor infografiki wybrał wołowinę? Cena wołowiny wzrosła o 127% – kilka razy więcej niż cena drobiu (42%) czy wieprzowiny (25%). To jedna z hipotez. Jest też prostsze wyjaśnienie: autor infografiki jest miłośnikiem wołowiny.

infografika inflacyjna

Za Twitter (autor nieznany)

W wydatkach konsumpcyjnych gospodarstw domowych wybrane przez autora infografiki produkty stanowią 4,4% (chleb 2,1%, mleko 0,7%, wołowina 0,2%, olej napędowy* 1,2%, bilety MPK 0,2%**, zakup mieszkania nie jest traktowany jak wydatek konsumpcyjny). Tak więc zestawienie zmiany siły nabywczej przeciętnego wynagrodzenia sporządzono w oparciu o produkty stanowiące mniej niż 1/20 wydatków przeciętnej rodziny.

Przeciętna inflacja wyliczona ze średniej zmiany cen wybranych przez autora infografiki produktów wyniosła 107%. Według GUS inflacja cen towarów i usług konsumpcyjnych wyniosła w latach 2003-2013 około 33% a inflacja cen żywności 44%.

Dane o inflacji konsumenckiej tworzone są w oparciu o koszyk inflacyjny, który powstaje na podstawie rzeczywistych wydatków konsumpcyjnych gospodarstw domowych. Reprezentatywna grupa gospodarstw domowych ankietowana jest przez pracowników GUS. Warto zauważyć, że celem koszyka inflacyjnego jest odwzorowanie przeciętnych nawyków konsumpcyjnych. Oznacza to, odczuwalna przez nas inflacja może się różnić od tej publikowanej przez GUS. Także poszczególne grupy społeczno-ekonomiczne (na przykład bogaci i biedni) mogą inaczej odczuwać inflację.

Postanowiłem pokazać jak łatwo jest manipulować takim zestawieniem jak opisana wyżej infografika. Na samej górze znajduje się zestawienie z Twittera. Poniżej dwa zestawienia, które stworzyłem***:

trzy infografiki

Właśnie dlatego stworzono koszyki inflacyjne i z ich pomocą oblicza się zmianę przeciętnego poziomu cen dóbr i usług konsumpcyjnych. Nie jest to idealna miara inflacji. Jak wszystkie dane makroekonomiczne jest jedynie przybliżeniem rzeczywistych trendów w gospodarce. Podawana przez GUS inflacja konsumencka jest jednak dużo lepszym przybliżeniem niż to oparte na tendencyjnie wybranych fragmentach zbioru danych, z którego obliczana jest inflacja konsumencka.

Z publikowanych przez GUS danych wynika, że realne przeciętne wynagrodzenie wzrosło w latach 2003-2013 o około 30%. Nie oznacza to, że każdy człowiek w Polsce zarabia realnie o 30% więcej. Realne wynagrodzenia niektórych ludzi wzrosły szybciej, innych ludzi wzrosły wolniej. Zapewne są ludzie, których wynagrodzenia nie rosły równie szybko co odczuwana przez nich zmiana cen. Jednak jako ogólna obserwacja, idea, że w ostatniej dekadzie Polacy stali się o około 30% zamożniejsi nieźle odpowiada rzeczywistości, którą obserwuję.

Na zakończenie mogę polecić użyteczną, prostą regułę: jeśli ktoś zamiast używać zagregowanych danych o inflacji zadaje sobie trud wybrania kilka produktów by za pomocą zmiany cen tych produktów pokazać wielkość inflacji to informacyjna wartość tak stworzonego zestawienia jest niewielka (tym mniejsza im większe jest ideologiczne skrzywienie autora zestawienia).

koszyk-inflacyjny-GUS

* Przeciętna polska rodzina wydaje niemal trzy razy więcej na benzynę niż na olej napędowy. Cena oleju napędowego wzrosła o 93% a cena benzyny o 60%.

** Tutaj doszło do pomyłki: z danych GUS wynika, że cena biletów wzrosła o 50% a nie o 150%

*** Nie chciałbym by istniały jakiekolwiek wątpliwości co do bezużyteczności tych zestawień

Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

38 odpowiedzi na Dlaczego stworzono koszyki inflacyjne?

  1. Adam Duda pisze:

    Masz zdrowie, żeby debunkować internetowe memy.

  2. parr pisze:

    łączność aż 4 %:
    ile staniała średnio minuta rozmowy od 2003? ile staniał transfer 1 GB od 2003? to muszą być rzędy wielkości, wynikające z przyczyn niezależnych od kogokolwiek kto rządzi.

  3. Junoxe pisze:

    Wiem, że sam mogę znaleźć, ale dla porządku linki do GUSowych danych powinny podane. :)

    Pozdrawiam

  4. Adam Duda pisze:

    parr
    No a ile staniał komputer przy korekcie ceny o wzrost mocy obliczeniowej. ile telewizor. można by wymieniać

    Trytero
    Tez mnie to trafiło na twitterze.
    Co ciekawe Gwiazdowski nawet takie coś zamieszcza. Niby doktor, a sam albo nie umie albo nie chce mu się sprawdzić, jak wygląda bardziej obiektywny obraz rzeczy.

  5. Nikifor pisze:

    @Trystero: skład koszyka inflacyjnego ulega zmianie wraz ze zmianą preferencji konsumentów, na które ma wpływ m.in…. cena dóbr konsumpcyjnych! Czyli ta konstukcja statystyczna nie jest w stanie zmierzyć faktycznej zmiany cen dla rzeczywistego konsumenta a posługuje się jedynie nieistniejącym tworem „średniego Kowalskiego”, któremu preferencje co chwila się zmieniają. Kiedyś wolał wołowinę, dziś kurczaka a jutro może szczaw jeśli mięso za bardzo zdrożeje.

    Także inforgafika, mimo że ma oczywiście cel propagandowy, nie jest taka głupia – zakładając takie same preferencje zjadacza wołowiny i chleba 10 lat temu i teraz (ja na przykład jestem fanem wołowiny i cieszę się, że ostatnio staniała ;)

    • Trystero pisze:

      @ Nikifor

      Możesz prześledzić jak bardzo gwałtownie w ostatnich 10 latach zmieniał się koszyk inflacyjny i sprawdzić czy Twoją hipotezę da się podtwierdzić. Moim zdaniem preferencje konsumentów nie zmieniają się na tyle gwałtownie by wypaczyć ideę koszyków inflacyjnych.

      Także infogafika, mimo że ma oczywiście cel propagandowy, nie jest taka głupia

      Moim zdaniem ta infografika pozbawiona jest wartości informacyjnej w kontekście siły nabywczej wynagrodzeń – a taki jest jej sens. W tym względzie jest bezużyteczna. Można ją traktować jak zbiór ciekawostek o zmianie cel niektórych towarów. To wszystko.

      @ Junoxe

      Dodałem link do inflacji. Czyste dane na stronie GUS trudno jest znaleźć (ja korzystam z opracowań w rodzaju Roczniki) a do tego adresy nie są trwałe.

      @ Adam Duda

      Gwiazdowski bronił tej infografiki argumentem, że pokazuje odczuwanie rzeczywistości autora zestawienia. Mnie ten argument nie przekonuje.

      Moim zdaniem to kwestia „motivated numeracy” – dużo mniej krytycznie traktujemy fakty, które wpisują się w nasz światopogląd i kwestionujemy fakty, które mu zaprzeczają. Tak też można wyjaśnić genezę mojego tekstu :)

  6. Nikifor pisze:

    @Trystero – ale ja nic nie mam do idei koszyków inflacyjnych – mają one swoje zadanie do spełnienia i tam je wykonują dobrze – w obliczeniu zmiany siły nabywczej statystycznego Polaka rok do roku.
    Ale tym samym ani nie pokazują zmiany cen dóbr konsumpcyjnych (już ta grafika to lepiej pokazuje – ale oczywiście tylko wybranych) ani tym bardziej poziomu inflacji (która wg pierwotnej definicji jest zwiększeniem podaży pieniądza).

    • Trystero pisze:

      @ Nikifor

      Otóż aby pokazać zmianę siły nabywczej przeciętnego Polaka trzeba znać zarówno zmianę przeciętnego wynagrodzenia jak i zmianę przeciętnego poziomu cen. Ty piszesz, że koszyki inflacyjne dobrze obliczają zmianę siłę nabywczej statystycznego Polaka ale nie pokazują zmiany cen dóbr konsumpcyjnych. Jestem więc przekonany, że masz niewielkie pojęcie o czym piszesz.

  7. malo pisze:

    @Nikifor
    Nic nie masz do idei koszyków, ale tu (jak i na wykopie pod znaleziskiem) jedziesz uderzając w koszyk inflacyjny :). Zdecyduj się.

  8. Nikifor pisze:

    @malo
    Nie zgadzam się po prostu z interpretacją znaczenia koszyka – koszyk nie pokazuje zmian cen produktów, poniważ jego skład się zmienia w czasie i dodatkowo na jego zmianę ma wpływ sam przedmiot, który badanie ma opisać (czyli zmiana cen).
    Kurde, już dostaję frustracji, że ktoś może tego nie rozumieć.

    • Trystero pisze:

      @ Nikifor

      Celem koszyka jest odzwierciedlanie preferencji konsumentów. Koszyk powinien się zmieniać wraz ze zmianą preferencji konsumentów, którą widać w zmianie struktury ich wydatków. Gdyby koszyk się nie zmieniał to by był bezużyteczny.

      Przy okazji: efekt substytucji, o którym piszesz PRZESZACOWUJE rzeczywistą inflację co wydaje się umykać Twojemu poznaniu :)

  9. Nikifor pisze:

    @Trystero – Zrozumienie tej tajemnicy zasadza się na użytym przeze mnie wyrażeniu: „rok do roku”.

    Jeśli chcesz prześledzić zmianę cen, to musisz stworzyć ten sam koszyk z 2003r. i z 2013r. – jak to zrobiłeś w tabelce – a nie używać „zagregowanych” danych o inflacji GUS.

    • Trystero pisze:

      @ Nikifor

      Jeśli chcesz prześledzić zmianę cen, to musisz stworzyć ten sam koszyk z 2003r. i z 2013r. – jak to zrobiłeś w tabelce – a nie używać „zagregowanych” danych o inflacji GUS.

      Po pierwsze, nic nie stoi na przeszkodzie byś to zrobił. Śmiało.

      Po drugie, sposobem na zmierzenie jak zmieniały się ceny dóbr konsumpcyjnych w latach 2003-2013 nie jest zmierzenie zmian cen dóbr, które konsumenci kupowali w 2003 roku. Zwyczajnie dlatego, że zmiana cen dóbr, których konsumenci już nie kupują nie ma wpływu na siłę nabywczą ich dochodów.

  10. Nikifor pisze:

    @Trystero: Tak, też zajrzałem na Wiki :) Ale efekt substytucji przeszacowuje inflację (w rozumieniu GUS) wtedy, gdy koszyk pozostaje niezmienny! Także pudło :)

  11. Nikifor pisze:

    @Trystero: Tak, ale to ze względu na pojawianie się nowych dóbr i usług a nie efekt substytucji.

    Jeśli wzrośnie cena wołowiny i konsumenci zastąpią ją w 100% tańszym drobiem to (ceteris paribus):
    a) koszyk niezmienny – inflacja wzrosła
    b) koszyk zmieniony – inflacje spadła – ewentualne opóźnienie w aktualizacji koszyka to już dokładność badań statystycznych a nie ekonomia.

    W ogóle cała koncepcja koszyków na tym się zasadza, by cały czas gonić króliczka (czyli minimalizować to przeszacowanie) zmieniając ich zawartość.

    • Trystero pisze:

      @ Nikifor

      Jeśli wzrośnie cena wołowiny i konsumenci zastąpią ją w 100% tańszym drobiem to (ceteris paribus):
      a) koszyk niezmienny – inflacja wzrosła
      b) koszyk zmieniony – inflacje spadła – ewentualne opóźnienie w aktualizacji koszyka to już dokładność badań statystycznych a nie ekonomia.

      Jeśli w danym roku cena wołowiny urośnie to zostanie to uwzględnione w inflacji. Jeśli w tym samym roku GUS zrobi badania budżetów gosp. domowych i w koszyku na przyszły rok zamiast wołowiny będzie drób bo konsumenci zmienili preferencje to na inflację wpłynie w przyszłym roku zmiana cen drobiu. Zauważ przy tym, że koszyk reaguje z opóźnieniem na decyzje konsumentów i pewnie zawyżył inflację w tym przypadku.

      Dlatego na Wiki napisano, że nawet zmiany koszyka mogą przeszacowywać inflację.

      Chciałem tylko zwrócić uwagę o naudżywanie informacji o inflacji z GUS jako narzędziu dzięki któremu dowiemy się jak zmieniły się ceny

      Rzecz w tym, że informacje z GUS (choć nie są doskonałe) to najlepsze przybliżenie zmian cen jakim dysponujemy. Dlatego korzysta się z danych GUS gdy potrzebna jest informacja o zmianie cen.

  12. Nikifor pisze:

    @Trystero – abyśmy się zrozumieli – ja nie bronię tej infografiki w sensie ideologicznym. Chciałem tylko zwrócić uwagę o naudżywanie informacji o inflacji z GUS jako narzędziu dzięki któremu dowiemy się jak zmieniły się ceny.

  13. Marian pisze:

    Mówią, że statystyka jest jednym z rodzajów kłamstwa. Mieszkam we Wrocławiu w okolicy, gdzie ceny mieszkań poszybowały w kosmos i na rynku nie ma z czego wybierać, a niedługo powstanie kolejne 4000 miejsc pracy.

    Mieszkanie kosztuje ok. 40% tego co zarabiam. Na jedzenie wydaję ok. 25%. Używki zero, nie stać mnie na auto i nie jeżdżę prawie w ogóle mpk. Resztę, której nie wydam na ubrania, zdrowie i przypadkowe rzeczy, oszczędzam.

    Jeśli ludzie mówią, że żyje im się gorzej, to będziesz im pokazywał wykresy i mówił, że to nieprawda? Ekonomia nie bazuje na liczbach, a na ludzkich potrzebach.

    • Trystero pisze:

      @ Marian

      Jeśli ludzie mówią, że żyje im się gorzej, to będziesz im pokazywał wykresy i mówił, że to nieprawda?

      Nie.

      Nie wiem skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy. Tym bardziej, że napisałem w tekście, że zapewne zamożność częsci ludzi obniżyła się w ostatnich latach.

  14. drack pisze:

    @Trystero, wreszcie jakaś sensowna analiza w sieci.

    Dodam, że GUS wykorzystuje do obliczeń nie do końca idealną formułę Laspeyres’a (indeks cenowy przy cenach z roku bazowego). Jeśli jest mniejszy od indeksu wzrostu wydatków konsumpcyjnych (stosunku wydatków w badanym okresie względem wydatków w okresie bazowym; uwaga: porównanie jest do wydatków konsumpcyjnych, nie całego PKB) pokazuje, że realne położenie konsumentów jest lepsze niż wcześniej (biorąc pod uwagę użyteczność konsumpcji dóbr w kontekście zmian ich cen, bez brania pod uwagę zmian dochodów). Jeśli jednak indeks cen jest większy od indeksu zmian wydatków konsumpcyjnych – pokazuje „pewną inflację”, ale nie możemy powiedzieć nic z pewnością o realnej sytuacji konsumentów. Wynika to ze słabego i mocnego aksjomatu preferencji ujawnionych.

  15. Tomek pisze:

    E danych Gusu jest inna istotna nierzetelność niż konstrukcja koszyka. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie jest przeszacowane bo nieuwzględnianych zarobków w małych firmach.

  16. gb pisze:

    @Tomek
    Z drugiej strony nie jest wliczana 'część nieoficjalna’ zarobków pracowników co z kolei zaniża średnią.

  17. xxx pisze:

    >Jeśli ludzie mówią, że żyje im się gorzej, to będziesz
    >im pokazywał wykresy i mówił, że to nieprawda?
    >Ekonomia nie bazuje na liczbach, a na ludzkich
    >potrzebach.

    Ależ zjawisko polegające na tym, że wraz ze starzeniem się ludzie mówią, że żyje się coraz gorszej jest znane. Prawie każdy staruszek mówi, że życie jest coraz trudniejsze – i w zasadzie nawet ma tu rację – w młodości przecież nie miał problemów z prostatą, erekcją, reumatyzmu, bólów kręgosłupa, nie musiał brać codziennie garści leków, a dziewczyny same za nim biegały – więc jakim cudem miałby mówić, że teraz jest lepiej?
    A „obejść” błędu poznawczego polegającego na rozciąganiu własnej sytuacji na ogół społeczności prawie nikt nie jest w stanie.

  18. szopen pisze:

    NO cóż, ja od wielu lat prowadzę dokładne zapiski co wydawałem i na co. Dla mnie np. bilety MPK stanowią ok 5% miesięcznych wydatków (dwie sieciówki, obecnie kosztują w Poznaniu 99zl). Wyżywienie obecnie to ok 1200-1400. 675 czy coś koło tego (bez arkusza nie powiem dokładnie) to czynsz (mieszkanie własne). słodycze: 100-120 zł. Reszta to środki czystości (mydło, proszki do prania, chusteczki jednorazowe itd). Zmiany w cenach artykułów tzw pierwszej potrzeby (żywność itd) są dla mnie osobiście widoczne od razu.
    Nie podam jednak o ile procent wzrosły u mnie wydatki, bo mam dwójkę rosnących dzieci, więc wyraźny wzrost wydatków, który obserwuję, w dużej części może wynikać nie z inflacji i obniżki jakości życia, ale z zwiększonych potrzeb dzieci. W tym czasie miałem niewielki podwyżki i ja osobiście nie czuję się zamożniejszy o 30%.

  19. szopen pisze:

    Dodam, że osobiście uważam się za przedstawiciela klasy średniej, zamożniejszej. Moje odczucia – i moich znajomych, na podstawie narzekań wysłuchanych w ciągu kilku ostatnich miesięcy – że do 2008 roku zamożność nam odczuwalnie i szybko rosła, by w ostatnich latach równie szybko i odczuwalnie poszybować na łeb, na szyję w dół.

  20. Kolosek pisze:

    Zdaje się, że cherry picking w tej infografice nie ogranicza się wyłącznie do produktów. Również do wynagrodzenia.

    Jak wiemy – a w każdym razie powinniśmy wiedzieć – to, co GUS nazywa przeciętnym wynagrodzeniem, jest w rzeczywistości wynagrodzeniem pracowników sektora prywatnego w przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej 9 osób. I niekoniecznie jest to grupa reprezentatywna dla wszystkich konsumentów. Co z pracownikami mniejszych firm? Co z pracownikami sektora publicznego? Co z niepracownikami: przedsiębiorcami, rolnikami, rencistami, emerytami?

    Rzetelniejszym obraz daje wgląd we wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej. Ta kategoria statystyczna, o ile dobrze pamiętam, ujmuje również pracowników mikroprzedsiębiorstw oraz sektor publiczny. I wynagrodzenie w gospodarce narodowej rosło szybciej niż przeciętne wynagrodzenie.

    A jeszcze chyba lepiej jest spojrzeć na dochody gospodarstw domowych. Ta kategorie obejmuje bodaj wszystkich Polaków.

    (Myślę, że to rozróżnienie jest warte nowej notki. Pewnie opisałbyś to w ciekawy sposób. A temat jest ważny – newsy nt. przeciętnego wynagrodzenia pojawiają się w prasie często i mało osób jest świadomych całego zamieszania, jakie się z tym wiąże).

    • Trystero pisze:

      @ Tomek

      Zauważ interesującą kwestię: ten wskaźnik był skrzywiony przez pomijanie małych firm zarówno w 2003 jak i w 2013. Z drugiej strony zaniżało go pomijanie sektora publicznego gdzie wynagrodzenie są wyższe. Wiele danych makroekonomicznych lepiej mierzy „zmianę” niż „stan”.

      @ Kolosek

      Dzięki za uwagi.

      Wydaje się mi, że spojrzenie na inne miary (nawet na realne renty i emerytury) daje podobnie pozytywny obraz. Około 30% wzrost przeciętnej zamożności.

      @ Szopen

      Jak wspomniałem wcześniej – nie jest moją intencją podważać czy dyskutować z indywidualnymi odczuciami. Mogłeś się znaleźć i część Twoich znajomych w grupie, która nie doświadczyła wrostu zamożności w ostatnich latach.

  21. karroryfer pisze:

    Porównanie jest niewątpliwie wybieraniem wisienek – ważne aby nie robaczywych.
    A na ten przykład owoc cen chleba i mleka robaczywym nie jest – jest jednym z najważniejszych parametrów dla rodzin zarabiających poniżej mediany.
    Można sporo pozytywów napisać o ostatnich 11 latach – ale fakt że mimo wejścia do UE ( i wyjazdu dobrze ponad 2 mln ludzi co radykalnie zmniejszyło bezrobocie )średnia płaca wzrosłą realnie o 30% jest moim zdaniem raczej wstydliwym faktem a na pewno nie wielkim sukcesem ( jak jest prezentowany w mediach).

  22. Magnum pisze:

    @Trystero

    Na pewno zyje sie lepiej niz 10 czy 20 lat temu, nie potrzeba statystyk, by byc tego pewnym. Raz, ze kraj sie wzbogacil, a dwa, ze dzieki masowej produkcji cena wielu produktow znacznie spadla.

    Trystero, na ile udasz danym z tabelki, bo bardzo chetnie kupie Twoje mieszkanie w cenie 4000zl/mkw. Za jednym zamachem, dorzuc prosze ten nowy samochod za 32000zl.

    • Trystero pisze:

      @ Magnum

      GUS bierze pod uwagę samochód małolitrażowy – myślę, że jakąś Pande w okolicach 32k da się kupić.

      Dane o mieszkaniach pochodzą od autora infografiki. Ale jeśli obejmują całą Polskę to są mniej groteskowe niż myślisz. Trzeba sobie uświadomić, że Polska nie kończy się na wielkich aglomeracjach a w miastach powiatowych pewnie można kupić nowe mieszkania za 3k za metr.

  23. karroryfer pisze:

    @ Kraje regionu
    Ten argument zawsze pada więc jestem przyzwyczajony.
    Bierzemy pod uwagę Słowację czy za mała ( jak Estonia) ?

    PS. Porównywać się zawsze warto do lepszych a nie koniecznie do Rumunii – np. Korea Płd

  24. Poszi pisze:

    @Magnum, @trystero

    Dane z infografiki pochodzą z GUS:
    http://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/przemysl-budownictwo-srodki-trwale/budownictwo/cena-1-m2-powierzchni-uzytkowej-budynku-mieszkalnego-oddanego-do-uzytkowania,8,1.html

    Co prawda GUS nazywa to „ceną 1 m2 powierzchni użytkowej” mieszkań, ale de facto jest to „średni koszt wyprodukowania 1 m2 mieszkań” (włącznie z kosztem działki) przez deweloperów/spółdzielnie. Ani wtedy, ani teraz to nie były średnie ceny nowych mieszkań, aczkolwiek marże wzrosły.

  25. Wojtek inzynier pisze:

    Szczerze, to byłem w szoku, iż np oficjalnie w kloszyku bilety stanowią 0.2% wynagrodzenia. Bilet miesięczny w Warszawie to około 100 zł, to przy średnim dochodzie osoby nie mogącej sobie pozwolić na parkowanie w centrum (30 zł dziennie) to bliżej 5 % niż 0.2 %.

    Wołowina jest szlachetniejszym mięsem, mniej „oszukanym” i to iż mniej ludzie jej jedzą jest związane z biedą społeczeństwa (kawioru też pewnie masowo nie spożywamy).

    W ogóle liczenie średniego wynagrodzenia tylko z dużych firm, a nie mediany ze wszystkich zarobków, to dla mnie zabawa statystyką, a nie prawdziwe mierzenie dobrobytu społeczeństwa.

    To tak jak z PKB per capitia, nie raz wyśmianym na tym blogu przez Autora.

  26. ja pisze:

    autor bloga jest do niego uprzedzony ale może to kogos zainteresuje…czasem skupiając się na sprawach technicznych zapominamy zadać sobie proste pytanie o co chodzi:)http://mises.pl/blog/2004/12/06/175/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *