Społeczna ignorancja ma interesujące skrzywienie

Przeprowadzony w 14 państwach sondaż Ipsos MORI dostarcza mocnych argumentów na poparcie hipotezy sugerującej, że współczesna debata publiczna oraz kształt systemu społeczno-ekonomicznego w dużym stopniu oparte są na społecznej ignorancji. Ipsos MORI sprawdził jak dokładna jest wiedza mieszkańców państw rozwiniętych, w tym Polski, na temat istotnych, a często także kontrowersyjnych, zagadnień społecznych. Okazało się pomiędzy społeczną percepcją a rzeczywistością istnieje przepaść.

Czytelnicy bloga nie będą zaskoczeni powyższą informacją. Kilka tygodni temu pisałem, że mieszkańcy państw rozwiniętych drastycznie zaniżają skalę nierówności płacowych pomiędzy zwykłymi pracownikami a prezesami dużych narodowych korporacji. Wcześniej zwróciłem uwagę, że Amerykanie drastycznie zaniżają skalę nierówności majątkowych w ich państwie.

Badania Ipsos MORI koncentrowały się na zagadnieniach społecznych i demograficznych. Poniższy wykres pokazuje zestawienie odpowiedzi udzielonych przez respondentów w Polsce (średnią z wszystkich odpowiedzi) z rzeczywistymi danymi w pięciu z ośmiu zagadnień będących przedmiotem zainteresowania Ipsos MORI:

Za Ipsos MORI

Za Ipsos MORI

Okazuje się, że Polacy drastycznie zawyżają odsetek muzułmanów (nawet 100-krotnie), imigrantów (około 35-krotnie), nastolatek zachodzących w ciąże (około 18-krotnie), bezrobotnych (niemal 4-krotnie) i osób powyżej 65 roku życia (niemal 3-krotnie). Polacy zaniżają natomiast frekwencję wyborczą (o 7 punktów procentowych – 42% do 49%), odsetek chrześcijan (o 15 punktów procentowych – 79% do 94%) i oczekiwaną długość życia (o 5 lat – 72 lata do 77 lat).

Naturalnie, Polacy nie są jedynym społeczeństwem, w którym percepcja struktury społecznej drastycznie odstaje od rzeczywistości. Poniższe wykresy pokazują, że ankietowani w trzynastu pozostałych państwach mają nikłe pojęcie o strukturze społeczeństw, których są częścią. Całkowita wysokość słupka odpowiada na wykresach szacunkowi respondentów (średniej z wszystkich odpowiedzi). Część niebieska to wielkość rzeczywista a część czerwona to skala przeszacowania.

Respondenci drastycznie, nawet kilkunastokrotnie, zawyżali odsetek ciężarnych nastolatek:

Za Ipsos MORI

Za Ipsos MORI

Ankietowani sądzili, że imigranci stanowią dużo większy odsetek społeczeństwa niż jest to w rzeczywistości:

Za Ipsos MORI

Za Ipsos MORI

Badani istotnie przeszacowywali także liczebność muzułmanów i to zarówno w państwach, w których wyznawcy islamu stanowią kilkuprocentową mniejszość jak i w państwach, w których ich liczebność jest minimalna:

Za Ipsos MORI

Za Ipsos MORI

Uczestnicy sondażu zawyżyli także skalę bezrobocia:

Za Ipsos MORI

Za Ipsos MORI

We wszystkich państwach respondenci zawyżyli także odsetek seniorów oraz zaniżyli frekwencję wyborczą. W zdecydowanej większości państw (z wyjątkiem Korei, Japonii i Węgier) badani zaniżyli odsetek chrześcijan. Mniej więcej w połowie państw respondenci zawyżyli oczekiwaną długość życia, mniej więcej w połowie państw zaniżyli ten wskaźnik.

Badacze Ipsos MORI zwrócili uwagę na rozbieżność pomiędzy percepcją rzeczywistości a stanem faktycznym i stworzyli indeks ignorancji mierzący skalę niewiedzy w poszczególnych społeczeństwach. Moim zdaniem, wyłaniająca się z sondażu Ipsos MORI społeczna ignorancja ma interesujące skrzywienie.

Nie można wykluczyć, że sondaż Ipsos MORI pokazuje jedynie generalną skłonność do przeszacowywania liczebności ekonomicznych, społecznych i politycznych mniejszości wynikającą być może z trudności w operowaniu wielkimi liczbami albo problemów z używaniem procentów czy ułamków. Warto jednak zauważyć, że mniejszości, których liczebność drastycznie zawyżono w sondażu albo są grupami nielubianymi, nie wzbudzającymi zaufania (imigranci, muzułmanie) albo reprezentującymi negatywnie oceniane zjawiska społeczne (ciąże nastolatek – zepsucie moralne młodzieży) i ekonomiczne (bezrobotni – słabość gospodarczą i brak etyki pracy, z którym bezrobocie jest utożsamiane, seniorzy – starzenie się społeczeństwa i jego konsekwencje gospodarcze i fiskalne). Co ciekawe, w państwach chrześcijańskich zawyżono także odsetek nie-chrześcijan a we wszystkich państwach zawyżono odsetek niegłosujących w wyborach a więc nie spełniających, zgodnie z dominującą postawą, społecznego obowiązku. Badanie Ipsos MORI z 2013 roku pokazało także, że mieszkańcy Wielkiej Brytanii ponad dwukrotnie zawyżają liczebność nie-białej mniejszości w swoim państwie.

Być może mamy więc do czynienia ze społeczną ignorancją a być może z bardzo wygodnymi dla niektórych środowisk ideologicznych efektami akcji dezinformacyjnej. Antyimigracyjne i islamofobiczne postulaty są przecież popularniejsze w społeczeństwie drastycznie przeszacowującym liczebność imigrantów i muzułmanów niż w społeczeństwie świadomym ich rzeczywistej liczebności. Popyt na konserwatywne idee moralne jest większy w społeczeństwie groteskowo zawyżającym skalę problemu ciąż nastolatek. Przekonanie o konieczności ograniczenia pomocy dla bezrobotnych jest silniejsze wśród ludzi istotnie zawyżających skalę bezrobocia – podobnie jak przekonanie, że bezrobocie jest wynikiem lenistwa czy innych wad charakteru.

Proszę przy tym zauważyć, że pisząc o akcji dezinformacyjnej nie miałem na myśli zorganizowanej, świadomej kampanii propagującej błędne informacje o strukturze społecznej. Skrzywienie społecznej niewiedzy może być wynikiem prostego mechanizmu – ludzie zwracają większą uwagę na negatywne informacje sugerujące istnienie zagrożenia a media starają się za wszelką cenę przykuć uwagę ludzi. Media przeważają więc negatywne informacje, zwłaszcza te odwołujące się do silnie zakorzenionego strachu – na przykład przed agresywnymi mniejszościami religijnymi.

Wielka szkoda, że ankieterzy Ipsos MORI nie pytali o społeczną percepcję bardziej neutralnie ocenianych mniejszości. Czy ankietowani Polacy zawyżyliby liczebność ewangelików albo prawosławnych? Czy przeszacowaliby liczebność poszczególnych grup zawodowych tak jak przeszacowali odsetek bezrobotnych? Czy zawyżyliby odsetek nastolatków należących do klubów sportowych albo należących do ruchu oazowego?

Myślę, że wskazówką w rozważaniu powyższego problemu mogą być wyniki innych sondaży – sprawdzających wiedzę społeczeństwa o wydatkach budżetowych. Czy społeczna ignorancja w tej dziedzinie także wykazuje ideologiczne skrzywienie?

W badaniu Ipsos MORI z 2013 roku poproszono mieszkańców Wielkiej Brytanii o wybranie z pokazanej im listy dwóch lub trzech obszarów, w których rząd wydaje najwięcej pieniędzy. Poniższa tabela pokazuje wyniki sondażu:

Za Ipsos MORI

Za Ipsos MORI

Najwięcej respondentów wskazało na odsetki od zadłużenia choć wydatki w tym obszarze stanowią mniej niż 7% budżetu a na pokazanej respondentom liście odsetki znalazłyby się dopiero na piątym miejscu pod względem wielkości rzeczywistych wydatków. W groteskowy sposób przeszacowano wydatki na pomoc zagraniczną – wskazała ją 1/4 ankietowanych choć w tym obszarze rząd wydaje zaledwie 1,1% budżetu. Mniej respondentów wskazało na system emerytalny i edukację choć wydatki w tych sektorach są odpowiednio dziesięciokrotnie i siedmiokrotnie większe niż wydatki na pomoc zagraniczną.

W tym samym badaniu zapytano ankietowanych czy rząd wydaje więcej pieniędzy na emerytury czy na zasiłki dla bezrobotnych. W rzeczywistości, wydatki na emerytury (74,2 mld GBP) są piętnastokrotnie wyższe od wydatków na zasiłki dla bezrobotnych (4,9 mld GBP). Okazało się, że 1/3 ankietowanych uważa, że rząd wydaje więcej na zasiłki dla bezrobotnych. Kolejna 1/10 respondentów uważa, że wydatki na emerytury i zasiłki dla bezrobotnych są zbliżone.

Ipsos MORI poprosił także ankietowanych o oszacowanie skali oszustw i wyłudzeń wśród osób korzystających z pomocy społecznej. Zdaniem respondentów 24 GBP z każdych 100 GBP wydanych przez rząd na pomoc społeczną trafia do oszustów i wyłudzaczy. Oficjalne statystyki szacują tę wielkość na 0,7 GBP. Ankietowali przeszacowali więc skalę oszustw i wyłudzeń ponad 30-krotnie (więcej informacji o zawyżaniu skali oszustw wśród beneficjentów pomocy społecznej można znaleźć na 28 stronie tego raportu).

Badania Eurobarometer z 2009 pokazały, że Brytyjczycy przeciętnie ponad 100-krotnie zawyżali wysokość brytyjskiej kontrybucji netto do budżetu Unii Europejskiej. Średnia odpowiedzi wskazywała, że brytyjska wpłata netto to oszałamiające, a jednocześnie kompletnie nierealistyczne, 23% dochodu narodowego

Mieszkańcy Wielkiej Brytanii nie są jedynym społeczeństwem, które groteskowo przeszacowuje udział pomocy zagranicznej w budżecie. W jednym z sondaży Amerykanie określili jej poziom na 28% wydatków budżetowych – jakieś 28 razy więcej od rzeczywistej wielkości. W sondażu z 2014 roku 33% ankietowanych wskazało pomoc zagraniczną jako obszar, w którym rząd USA wydaje najwięcej pieniędzy. System emerytalny, na który rząd wydaje ponad 20 razy więcej pieniędzy, wskazało 20% badanych. Na drugim miejscu znalazły się w tym sondażu odsetki od długu, które wskazała 1/4 respondentów. W rzeczywistości, na odsetki amerykański rząd wydaje około 6% budżetu.

Interesujący jest także sondaż przeprowadzony w 2011 roku przez CNN i Opinion Research Corporation. Poproszono w nim respondentów o oszacowanie wielkości wydatków w określonych obszarach (jako procent całego budżetu). Poniższa tabela zestawia wyniki sondażu (medianę odpowiedzi) z rzeczywistą wielkością wydatków:

Za CNN i Opinion Research Corporation

Za CNN i Opinion Research Corporation

Tak więc także w USA respondenci drastycznie przeszacowali wielkość wydatków w niektórych obszarach. Wielkość wydatków na media publiczne przeszacowano 50-krotnie, wielkość pomocy zagranicznej 10-krotnie, wielkość wydatków na pomoc dla biednych zawyżono kilkukrotnie. Co ciekawe, respondenci w dużo mniejszym stopniu zawyżyli wydatki na obronę narodową i ochronę zdrowia i niemal idealne oszacowali wydatki na system emerytalny.

Być może wystarczająco dobrym wytłumaczeniem powyższych rezultatów jest generalny brak wiedzy o wydatkach budżetowych i skłonność do przeszacowywania udziału marginalnych obszarów wydatkowych – ogólne trudności z dużymi liczbami i małymi procentami. Być może jednak mamy do czynienia ze skłonnością do przeszacowywania wydatków na cele, których respondenci nie popierają (pomoc społeczna dla biednych i bezrobotnych jest takim wzbudzającym kontrowersje celem) i realistycznego podejścia do wydatków, które ankietowani akceptują. Być może obserwujemy także efekty zmasowanej, negatywnej kampanii wzbudzającej negatywne emocje wobec programów społecznych skierowanych do biednych ludzi czy wydatków budżetowych w obrębie sektora publicznego.

Na przykład, odsetek artykułów o ubóstwie i pomocy społecznej w amerykańskich magazynach, które ilustrowano zdjęciami czarnych przez długi czas utrzymywał się na dużo wyższym poziomie niż rzeczywisty udział Afroamerykanów wśród beneficjentów tych programów. Amerykańskie media skłaniały więc swoich odbiorców do identyfikowania pomocy społecznej z jedną grupą rasową w dużo większym stopniu niż wynikałoby to z faktycznego udziału tej grupy w wspomnianych programach.

Z badań opinii społecznej wyłania się wniosek, że członkowie społeczeństwa dysponują nie tylko indywidualnym zestawem opinii ale także indywidualnym zestawem faktów. Jednak nawet jeśli hipoteza o ideologicznym skrzywieniu społecznej ignorancji jest prawdziwa to rzeczywisty wpływ tego zjawiska na konkretne opinie ideologiczne będzie trudny do zmierzenia.

Idea, że nasze poglądy polityczne, społeczne i ekonomiczne wynikają z rygorystycznej analizy rzetelnie zebranych faktów, mówiąc eufemistycznie, nie cieszy się popularnością wśród badaczy zajmujących się tym problemem. Tak więc oczekiwanie, że przekazanie społeczeństwu rzetelnych informacji o strukturze społecznej albo wydatkach budżetowych w istotny sposób zmieni opinię społeczeństwa na przykład na temat imigracji albo wydatków społecznych byłoby moim zdaniem wyrazem myślenia życzeniowego.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka, Polityka, Społeczeństwo i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

19 odpowiedzi na Społeczna ignorancja ma interesujące skrzywienie

  1. Zdzisław pisze:

    Myślę że takie zaburzenie percepcji jest wynikiem podkreślania niektórych kontrowersyjnych tematów w popularnych mediach (TV) oraz nie informowanie o rzeczywistych statystykach.

  2. frankie pisze:

    Patrząc na poziom zatrudnienia w Polsce to społeczne postrzeganie by się dokładnie zgadzało. Potoczne znaczenie bezrobotny jest trochę szersze jednak niż prawne.

  3. kakaz pisze:

    Myślę że autor znacząco nie docenił roli mediów. Jak wiadomo na rynku politycznym ( a ekonomia to głównie rynek PR + polityka) działa całkiem sporo tzw. Think Tanków, w których ludzie jak Orłowski itp. stosują ciągły pressing na rzecz rozmaitych, niszowych grup interesów. Możemy zatem słyszeć jak to państwo niszczy przedsiębiorczość, jak to podatki są za wysokie itp. Czy poglądy te sa prawdziwe – nie sposób dociec, gdyż nikt nie publikuje danych na jakich można by oprzeć rozstrzygnięcie problemu. W raporcie NBP z 2008 roku na temat rynku deweloperskiego domów mieszkalnych podano że zysk dewelopera ( tak, zysk netto) w 2008 roku wynosił 50% wartości inwestycji.Po 2008 roku, kiedy ceny nieruchomości gwałtownie wzrosły – zaniechano publikowania takich danych. W mediach jednak stale słyszymy że branża budowlana przezywa kryzys, że mieszkania sa drogie bo wysokie sa koszty gruntów ( a raport z 2008 roku wliczał także ceny gruntów) itp. Typowy respondent wyrabia sobie opinie na tematy na których sie nie zna ( zna sie ktoś na ekonomii budownictwa?) na podstawie propagandy takich lobbystów – a ci mu ciągle mœią że wszystko co państwo powinno robić – szkoły, edukacja, nauka, pomoc bezrobotnym, ściąganie podatków, powszechna służba zdrowia – jest zbędnym luksusem, a wszystko czego państwo nie powinno robić ( ulgi podatkowe dla cwaniaków i wielkich korporacji) koniecznością.
    No i potem wynik jest taki jak na wykresach powyżej…

  4. Ale uważa się za bezrobotnych osoby, które z przyczyn formalnych nie mogą być (zostały wykreślone) w rejestrze bezrobotnych.

    Poza tym na czym polega niedoszacowanie liczebności chrześcijan? Czy chodzi o te statystyki liczone wg chrztów, gdzie wychodzi gdzieś pod 95% chrześcijan? Może w tym przypadku szacowanie na „chłopski rozum” jest lepsze? Szczerze powiedziawszy, nie sądzę, aby wierzących chrześcijan było w PL ponad 30%.

  5. kakaz pisze:

    BTW: Published:29 October 2014
    Fieldwork:12 – 26 August 2014

    proszę popatrzeć jak na naiwności ludzkiej i braku rzeczowej popularyzacji wiedzy statystycznej żerują hieny w rodzaju Rostowskiego. Przecież wprowadzono reformę wieku emerytalnego twierdząc że ilość ludzi powyżej któregoś tam roku życia jest zbyt duża by utrzymać wysokość świadczeń. Przekonanie o którym pisze autor – o ilości seniorów – jest artefaktem propagandy którą nachalnie prowadził rzad PO we wszystkich mediach – Published:29 October 2014
    *Fieldwork:12 – 26 August 2014.*

  6. Jack pisze:

    „Tak więc oczekiwanie, że przekazanie społeczeństwu rzetelnych informacji o strukturze społecznej albo wydatkach budżetowych w istotny sposób zmieni opinię społeczeństwa na przykład na temat imigracji albo wydatków społecznych byłoby moim zdaniem wyrazem myślenia życzeniowego.”

    Ciekawe jednak jakie rezultaty pojawiłyby się gdyby porównać populacje wystawione na wpływ odmiennych treściowo przekazów serwowanych przez ośrodki masowego przekazu. Czy populacja znajdująca się pod wpływem pluralistycznych i równorzędnych pod względem zasięgu ośrodków miałaby zbliżone rezultaty do populacji podlegającej tylko jednemu słusznemu przekazowi? Czy też mielibyśmy do czynienia z bardziej zróżnicowanym postrzeganiem rzeczywistości? W każdym razie wygląda na to, że sondaż Ipsos MORI wskazuje na coś niepokojącego w strukturze mediów i treściach medialnych w tych 14 demokratycznych państwach jeśli chodzi o pewne treści i komunikaty. Stopień społecznej ignorancji wydaje się tu być sprawą drugorzędną. A tak na przykład wygląda mapa społecznej akceptowalności homoseksualizmu na świecie:

    https://pbs.twimg.com/media/BgFKgUBIEAAVebZ.png

    Przekaz medialny w poszczególnych krajach odnośnie tego zjawiska wydaje się mieć tu duże znaczenie w kształtowaniu opinii społecznej.

  7. Piotr pisze:

    Kakaz. Podany przez Ciebie poziom zysków deweloperów jest typowym przykładem opisywanych zaburzeń.

  8. dramat pisze:

    Chciałbym to dobrze zrozumieć. Ankietowani pytali ilu jest bezrobotnych i przeciętny Polak odpowiada 34%? Ilu imigrantów i odpowiedź 14%? Ktoś widzi dookoła, że 18% nastolatek jest w ciąży?

    Jeśli tak, to proponuję zrobić jakąś 'captchę’ antyidiotową na kartach do głosowania. Można się załamać.

  9. DuzyJot pisze:

    Ja zgodze sie troche z @frankie, wplyw panstwowych definicji danego zjawiska a jego faktyczna ilosc w spoleczenstwie jest rozna. Z drugiej strony napewno nie wplywa to az na takie przeszacowanie rzeczywistosci.

  10. xxx pisze:

    @dramat
    Co do nastolatek, to pytanie chyba było o to ile % nastolatek zaszło w ciążę [czyli również obejmuje te, które były w ciąży, ale usunęły albo już urodziły]. Większość ludzi po 40-stce (w każdym pokoleniu, nie tylko w moim) jest opętana mitem „współczesnej zdemoralizowanej młodzieży” i pewnie takich odpowiedzi udziela.

  11. Łukasz pisze:

    Ja przyłączam się do pytania jakie zadał @dramat, bo mam podobne wątpliwości:

    Czy w sprawie bezrobocia Polacy twierdzą, że bezrobocie jest na poziomie 34%, czy też przeszacowują o 34% realną stopę bezrobocia?
    9%x1,34 i podają, że bezrobotnych jest ok. 12,06%

    ???

  12. Noyclah pisze:

    Odnoszę wrażenie, że w kwestii „chrześcijan” percepcja społeczna w Polsce nie jest zaniżona, a prędzej zawyżona. 94% osób w Polsce jest ochrzczonych, ale pytano przecież o liczbę chrześcijan. Chrzest =/= bycie chrześcijaninem (przynajmniej w ogólnym ujęciu, bo według KRK faktycznie tak jest).
    Wystarczy spojrzeć na te dane : http://pl.wikipedia.org/wiki/Dominicantes_i_communicantes_w_Polsce

    Dodając do tego liczbę osób „wierzących niepraktykujących” może byśmy doszli gdzieś w rejony 79%.

  13. Jacek30 pisze:

    Przyznam się, że statystyki podane przez Ipsos MORI też bym pewnie przestrzelił albo zaniżył. Moim zdaniem sytuacji tej niejako winne są media i zachowanie umysłu zwane dysonansem poznawczym. Dysonans poznawczy to ten moment kiedy dowiadujemy się, że to co myślimy nie jest prawdą, a na przeświadczeniu które było fałszywe zbudowaliśmy już pewną strukturę opinii, przemyśleń i sądów. Najpewniej też wygłosiliśmy te opinie, przemyślenia i sądy przed większym gronem znajomych. Teraz żeby przyjąć prawdę musimy okazać się niekonsekwentni (kolejny dysonans bo prawie każdy chce być postrzegany jako konsekwentny) oraz, co jest nawet bardziej bolesne ,przebudować całą strukturę opinii, przemyśleń i sądów. Więcej, jeżeli jakaś opinia jest powszechna i tworzy silny stereotyp, to wywoływanie dysonansu poznawczego, niezgodnego z nią, u innych może prowodyra skazać na ostracyzm. Stąd łatwiej utrwalają nam się przekazy medialne jako powszechnie dostępne, niż rzetelne dane, których nie podaje się na tacy.

  14. szopen pisze:

    Skrzywienie rzeczywistości może mieć także xródło w zupełnie innym mechaniźmie. Są osoby czerpiące wiedzę o otaczającym go świecie czerpie z serialów, filmów itd.Jeżeli w takim serialu pojawia się więcej ateistów niż w rzeczywistości, to taka osoba przeszacuje liczbę ateistów.

    Tak samo będzie, jeżeli problem jakiejś mniejszości będzie wałkowany przez media nawet wtedy, gdy media będą chciały dobrze. Jeżeli przez rok na okrągło ktoś będzie widział wszędzie, że ateiści są dyskryminowani, będą ateiści zapraszani do studiów, żeby opowiadać o swoim losie, to sądzę, że nie jest nierozsądną hipoteza, że będą osoby mające w efekcie tego skrzywiony pogląd rzeczywistości.

    A przy okazji, jak już jest o ateistach: moja żona, katoliczka, powiedziała mi, że ksiądz na mszy wypalił coś takiego „ateiści są psychicznie niezrównoważonymi ludźmi”. A potem jeden z drguim sie dziwią, że nie mam ochoty z nimi nawet rozmawiać.

  15. qwe pisze:

    Dodajmy emigrantów to będzie koło 25 % bezrobocia + bezrobocie ukryte na wsiach i mamy 35 %

  16. Niestety na Ipsos trzeba uważać (i na te wyniki też). Swego czasu na to badanie powoływało się Pew Research Center, ale zrezygnowali z tego:

    „An earlier version of this post cited a 2014 Ipsos MORI poll on peoples’ perceptions about the size of the Muslim population in European countries. The reference was deleted because the poll was conducted through an online panel for which the participants are recruited in a way that does not allow us to know each respondent’s chance of being selected.”

    http://www.pewresearch.org/fact-tank/2015/01/15/5-facts-about-the-muslim-population-in-europe/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *