Na Blogach Bossy zwróciłem uwagę na najnowszy sondaż opinii publicznej w ośmiu państwach Unii Europejskiej, w tym w Polsce, który wśród wielu fascynujących zjawisk pokazał między innymi istotną różnicę w nastrojach gospodarczych pomiędzy Niemcami a innymi społeczeństwami UE.
Analitycy Pew Research Center podkreślili te różnice pisząc o tym, że Niemcy żyją na innym kontynencie. Na przykład 75% Niemców stwierdziło, że gospodarka ich państwa ma się dobrze podczas gdy mediana tych samych odpowiedzi w siedmiu innych państwach wyniosła 9%. Tylko 28% Niemców uznało problemy na rynku pracy za najważniejszy problem gospodarczy gdy na rynek pracy jako najważniejsze wyzwanie wskazywało średnio 83% obywateli innych państw objętych sondażem.
Wydaje się mi, że istnieje relatywnie proste wyjaśnienie tej rozbieżności. W bazie Eurostatu znalazłem dane o bezrobociu i bezrobociu w najmłodszej grupie wiekowej (do 25 lat). Następnie porównałem minimalny poziom bezrobocia zanotowany w ostatnim okresie (od stycznia 2005 roku) z aktualnym wskaźnikiem i policzyłem różnicę, która pokazuje o ile punktów procentowych wzrosło bezrobocie z minimum zanotowanego na ostatnim szczycie koniunktury.
Tak wygląda wykres dla wskaźnika bezrobocia:
Być może komuś się wydaje, że zaszła tu pomyłka, ale z danych Eurostatu rzeczywiście wynika, że bezrobocie w Niemczech jest na poziomie najniższym od maja 1991 roku.
Poniżej znajduje się wykres dla bezrobocia w najmłodszej grupie wiekowej. Tu także nie ma pomyłki. Zarówno w wartościach notowanych w Niemczech jak i tych notowanych w Grecji i Hiszpanii.
Cóż, jakąkolwiek prowadzono politykę na niemieckim rynku pracy, wydaje się być bardzo skuteczna w perspektywie ostatniej dekady.
No cóż, często wskazywaną różnicą między polityką na rynku pracy Niemiec i pozostałych krajów jest brak wzrostu „Labour unit cost” w Niemczech:
http://www.adamduda.pl/wp-content/uploads/2012/06/real-german-wages1.jpg
… i spadek dochodu rozporządzalnego w tym kraju:
http://www.adamduda.pl/wp-content/uploads/2012/08/niemiecki-doch%C3%B3d-rozporz%C4%85dzalny.gif
@ XXX
Równie często błędnie interpretuje się znaczenie tego wykresu. Na szczęście jest Interfluidity
Nie do uwierzenia że Niemcom się tak powodzi.
W dodatku zarobki są wysokie. Polska jeszcze nie tak źle stoi w porównaniu z Grecją i Hiszpanią.
Ale to chyba dlatego że większość młodych ludzi pracuje za granicą.
Francja i Anglia chcą wystąpić z Unii. Wtedy Polacy wrócą do Polski i zacznie się dopiero bezrobocie.
Ostatnio gdzies o tym czytalem i podobno jednym z glownych czynnikow niskiego bezrobocia w Niemczech, zwlaszcza wsrod mlodych osob, jest nacisk na ksztalcenie zawodowe a ewentualnie pozniej szkoly wyzsze.
Niskie bezrobocie w Niemczech może mieć związek z rozwiniętym tam przemysłem, ale mogę się mylić.
Być może gdyby u nas zamiast politologów kształcono tokarzy to bezrobocie byłoby mniejsze?
Dean Baker wskazuje na work sharing jako przyczynę. Niemcy zamiast zwalniać skracają pracownikom tydzień pracy, a państwo rekompensuje to pracodadawcom, w większej części.
Krótko
http://www.cepr.net/index.php/blogs/beat-the-press/if-germany-is-a-winner-it-is-partly-because-it-has-work-sharing
Dłużej:
http://www.cepr.net/documents/publications/work-sharing-2011-06.pdf
Jak zwykle w punkt.
To mnie też uderza w całej dyskusji o ekonomii i aktualnych problemach gospodarczych.
Pokazuje się dług i deficyt i straszy się ludzi, że dogonimy Grecję czy zieloną wyspę.
Wydaje mi się, choć jest to podejście czysto intuicyjne, że kluczem do poprawy sytuacji gospodarki, jest zwiększanie efektywności poprzez innowacje (rzeczywiste, nie udawane) i ograniczanie marnotrawstwa.
Tym bardziej boli mnie, że u nas w kraju odwraca się te dwie sprawy do góry nogami.
Innowacje to jakieś urzędowe czary-mary a nie potrzeba biznesu podążająca ze trendem konsumenckim.
O ograniczaniu marnotrawstwa w polskim wykonaniu jest piękny rozdział pt. Stadion Narodowy.Też PKP, które mam nadzieje kiedyś skona i zrobi przestrzeń dla realnego biznesu.
A monetaryzm naszego banku centralnego jest kolejnym hamulcowym.
Jedyna nadzieja w szarej strefie. Niech nam żyje.
@ Poziomka
W UP wiszą ogłoszenia na CNC z wynagrodzeniem ok. 3500 tyś zł. brutto. Kursy organizowane również przez UP obejmują 360 godzin zajęć i są w pełni refinansowane.
@Jan
I…
I… pewnie NIC ;-)
przeciętny bezrobotny obywatel nie jest w stanie tego szkolenia zrozumieć i ukończyć. a ten co by zrozumiał, zarabia już pewnie więcej niż te 3,5 tys…
@Poziomka
Mamy duże niedopasowanie na rynku pracy. Co potwierdza tezę o tokarzach. Problem w tym że sądząc jakie bzdury zatwierdzono do realizacji na uczelniach (np. zarządzanie parafią)
@mzpriv
To nie konstruowanie rakiet. Absolwent LO da rade.
CNC? A co się kryje pod tym skrótem?
@Jan
a zarządzanie parafią gdzie można studiować?
Firma duża, międzynarodowa a zacząć można od kierownika oddziału…
@Łukasz
No i mają braki kadrowe.
@md
Obrabiarki cyfrowe.
Zacznijmy od obrabiarek cyfrowych. Sam fakt, że w Urzędzie Pracy wiszą takie ogłoszenia oznacza, że szkolnictwo zawodowe w Polsce mogło już osiągnąć swój etap ostatecznego upadku. Zanikają technika i szkoły zawodowe. Wszyscy nagle chcemy mieć wyższe wykształcenie, być prawnikami, bankowcami, zarządzającymi ….
Ale, nie dajemy szans tym, którzy nawet nie są mniej zdolni, ale bardziej praktyczni, oraz świadomi tego, że dobre życie niekoniecznie wymaga krawata, teczki …. Nasz obecny etos sprowadza ich na margines, wyrzuca z naszej rzeczywistości i z kraju.
Nie inwestujemy w młodych (choć wiele o tym piszemy), w ich kształcenie i życie (nie chodzi tu o sam program szkolny, ale przygotowanie do życia dorosłego i pracy). Niewielka tylko część strumienia pieniędzy z UE idzie na ten kierunek. W jakimś sensie pieniądze na restrukturyzację zawodową, na otwieranie nowych firm przez ludzi, którzy utracili swoją pracę w firmach państwowych, na odprawy, są mniej efektywnie wykorzystywane niż gdyby poszły na rozwój ludzi młodych, z natury bardziej dynamicznych i elastycznych.
Nasz rząd nie ma też pomysłu na przyszłość, tą prawdziwą, a nie tylko sięgającą najbliższych wyborów. Po 20 latach od Wielkiej Przemiany można oczekiwać planów i programów określających wizję naszej przyszłości. Na razie wygląda na to, że trzeba kolejnej Wielkiej Przemiany, inaczej na załączonych wykresach będziemy się przesuwać coraz bardziej w lewo.
Ile w tym wszystkim zwykłej bezmyślności.
@lesgs
Jak się od dzieciństwa powszechnie straszyło łopatą która nas czeka jak nie pójdziemy na studia, to nie należy się dziwić, że wszyscy poszliśmy do liceów (po których nic praktycznego się nie umie) żeby skończyć jak najszybciej studia (które są fikcją dającą tylko papier) i nie chcemy się uczyć obsługi obrabiarek tylko wolimy pracować w call center.
Ludzie nie chcą inwestować wysiłku w zdobywanie praktycznych umiejętności, bo wiedzą, że to nie one pozwalają zwyciężyć w tej grze.
Pogarda dla takiej prawdziwej pracy jest u nas powszechna, u nas się liczy tylko sukces.
Nie rozumiem. Przecież to dokładnie tak miało być: Niemiecka gospodarka była najsprawniejsza, gospodarki innych krajów, zwłaszcza „południa” żyły tylko dzięki temu, że badziewie przez nich produkowane było tanie. Zawdzięczali to temu, że mieli własną walutę, która była słabsza od marki niemieckiej.
Gdy wchodziło Euro, Niemcy łaskawie zgodzili się na wymianę z Lira, Drachmy, itp. po wysokimi kursie. Lud się ucieszył, bo nagle do ręki dostał sporo euraczy. Tyle, że radość trwała krótko, parę lat później okazało się, że nagle eksportu nie ma, bo towary niemieckie mało, że lepsze, to jeszcze są tańsze.
Grecy ledwo dychają, ale fregaty wojenne kupują gdzie? W Niemczech.