OECD opublikowało niedawno wyniki projektu badającego umiejętności czytania, liczenia i rozwiązywania problemów w środowisku IT w państwach członkowskich oraz między innymi w Rosji. Na przełomie 2011 i 2012 roku przebadano około 165 000 osób w wieku od 16 do 65 lat.
Polacy wypadli bardzo słabo we wszystkich wspomnianych dziedzinach. W kategorii umiejętności czytania (a raczej rozumienia i interpretowania tekstu) Polska wyprzedziła jedynie Irlandię, Francję, Włochy i Hiszpanię. Poniższy wykres pokazuje średnie wyniki dla badanych populacji (badani mogli maksymalnie uzyskać 500 punktów):
W kategorii umiejętności liczenia (a raczej wykonywania prostych obliczeń i interpretowania danych liczbowych) Polska poprawiła się o jedno miejsce – zdołała wyprzedzić USA ale po raz kolejny osiągnęła wynik poniżej średniej OECD i po raz kolejny osiągnęła wynik gorszy od państw z regionu Europy Centralnej i Wschodniej.
W kategorii rozwiązywania problemów w środowisku IT (a raczej umiejętności obsługi komputera i podstawowych aplikacji) znalazła się na samym dnie rankingu. Poniższy wykres pokazuje odsetek badanych, którzy osiągnęli 2 i 3 poziom w badaniu umiejętności technologicznych. Zadanie w drugim poziomie polegało na udzieleniu odpowiedzi na e-mail zawierający pytanie ilu członków organizacji spełnia podane w tekście kryteria. Informację tę można było uzyskać analizując arkusz zawierający około 200 pozycji – wystarczyła do tego funkcja sortowania. Podaję te dane by przybliżyć poziom trudności testu.
Pozytywną dla polskiej gospodarki stroną przeprowadzonych przez OECD badań jest to, że najmłodszej kategorii wiekowej (od 16 do 24 lat) Polska znaczenie poprawia swoją pozycję i w rankingu umiejętności czytania i liczenia plasuje się odpowiednio powyżej i w okolicach średniej OECD. W przypadku umiejętności technologicznych młodzi Polacy uplasowali się na przedostatnim miejscu, pomiędzy Rosją a USA, które zamykają ranking.
Nie da się ukryć, że raport jest obserwacją, którą można wykorzystać do podważania tezy o dobrze wyszkolonej sile roboczej i efektywnym systemie edukacji w Polsce. Pozytywną jego stroną z punktu widzenia polskiej gospodarki są zdecydowanie lepsze wyniki najmłodszej grupy badanych.
To z kolei podważa bardzo popularny mem jakoby najmłodsze pokolenie zdecydowanie odstawało na niekorzyść pod względem wyników edukacyjnych.
Raport zawiera także inne informacje, na przykład o wynikach testu dla osób z różnymi osiągnięciami edukacyjnymi oraz o relacji pomiędzy sytuacją społeczno-ekonomiczną (mierzoną wykształceniem rodziców badanego) a wynikami w teście umiejętności.
Polska należy do grupy państw (razem między innymi z USA), w których wykształcenie rodziców jest mocno skorelowane z wynikami testu umiejętności. Badacze podkreślają, że jest to wynik tego, że w Polsce poziom wykształcenia jest mocno skorelowany z wykształceniem rodziców a osoby z lepszym wykształceniem wypadały w teście lepiej niż osoby z gorszym wykształceniem.
Być może najciekawszą obserwacją z badania umiejętności jest spektakularna konwergencja umiejętności wśród zamożnych społeczeństw. W 500 stopniowej skali, różnica pomiędzy przeciętnymi wynikami najlepszych i najgorszych państw nie przekracza 50 punktów, a w jednocyfrowych przedziałach mieści się wiele państw.
Brałem udział w tym badaniu i jestem absolutnie przerażony, bo problemy i pytania, jakie przede mną postawiono, były banalne.
@ asmoeth
Trudno mi było ocenić trudność zadań z czytania ze zrozumieniem ale zadania z liczenia i IT rzeczywiście wydają się łatwe.
Na 2 pierwszych wykresach osie wyników zaczynają się od 220 pkt. To pogłębia wrażenie przepaści.
Takie wykresy dostałem ostatnio z mojego OFE. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że dystans pomiędzy „moim”, wspaniałym OFE a jego konkurentami jest nie do odrobienia. A to tylko prezentacja wyników na odpowiednim wykresie stworzyła takie wrażenie.
@ Łukasz
Bardzo mądra uwaga. Cieszę się, że coraz więcej osób zwraca uwagę na takie rzeczy.
A teraz się tłumaczę: Excel automatycznie zaproponował mi takie ustawienia (podobne, chyba odrobinę jeszcze zawęziłem obraz by uzyskać większą czytelność). Nie zdecydowałem się stosować skali od 0 do 500 ponieważ uznałem, że wspomniana konwergencja umiejętności zawęża rywalizację do ograniczonego przedziału. Jeśli istnieją różnice w wyszkoleniu siły roboczej to muszą się zawierać w tych przedziałach.
Tym niemniej, rozumiem Twój punkt widzenia i myślę, że można znaleźć równie dobre, może lepsze powody za zastosować inną skalę. W takim przypadku podejmuje się subiektywną decyzję.
Bardzo często jest to zresztą decyzja, która ułatwia propagowanie jakiegoś marketingowego czy ideologicznego przesłania. Ale nie zawsze.
Jeszcze jednym ciekawym wykresem jest zaleznosc od poziomu wyksztalcenia. W Polsce jestesmy okolo sredniej OECD wsrod ludzi najlepiej i najgorzej wyksztalconych (zarowno dla czytania jak i pisania), ale duzo ponizej wsrod ludzi ze srednim wyksztalceniem (ich wyniki sa nawet ponizej wynikow ludzi z niskim wyksztalceniem ?!).
A ja się nie dziwię- czy z jakiegoś normalnego kraju w ciągu ostatnich 10 lat wyjechało tyle procentowo zdolnych ludzi co z Polski?
@ Przemek
Na przykład z Łotwy wyemigrowało około 10% populacji w ostatnich 10 latach. Tak jakby z Polski wyjechało 3,8 mln ludzi.
@trystero,
Spekulacja: czy dobre wyniki najmłodszej grupy wiekowej mogły się wziąć z tego, że obecnie szkoła to, co na pewno robi intensywnie, to uczy rozwiązywać testy?
@ Poszi
Założyłem, że to jest zmiana stylu nauczania i na przykład nacisk na czytanie ze zrozumieniem na języku polskim. Tylko że moim zdaniem ta sama umiejętność skanowania tekstu w poszukiwaniu konkretnej informacji przyda się przy czytaniu umowy kredytowej czy instrukcji obsługi.
No chyba, że test OECD był kopią testów ze szkół a te zupełnie odstają od tego co jest w życiu. To też jest możliwe.
Tylko że przynajmniej zadania z IT i liczenia były praktyczne. Na przykład obliczanie ile pieniędzy otrzyma przedstawiciel handlowy przy danych o stałej stawce dziennej, liczbie przejechanych kilometrów i stawce dodatkowej za kilometr. Zadanie z IT podałem we wpisie. Jeśli zadania z czytania były równie praktyczne to moim zdaniem wszystko jest w porządku.
Wczoraj czytałem fragment książki w której autor próbuje dowieść że wyższość gospodarki opartej na wiedzy to mit. Poniżej zamieszczam link.
http://issuu.com/krytykapolityczna/docs/23_rzeczy_issuu?e=0
Co do umiejętności praktycznych w informatyce, to moim zdaniem, wina idiotycznego sposobu nauczania informatyki. Przynajmniej dla ludzi w zakresie wiekowym 30-40 lat. Poziom nauczania informatyki w moim liceum (końcówka lat 90, III LO w Krakowie) był żenujący, a z tego co wiem i tak był lepszy od ówczesnej przeciętnej. I dużo lepszy od tego co oferują, do dziś, na tzw. kursach obsługi komputera. Przykładowo sprawdzian z informatyki polegał na tym, że miałem skopiować fragment tekstu w WordPadzie, przekleić w inne miejsce i coś tam jeszcze z nim wykonać. Oczywiście włączyłem program, na co nauczycielka kazała mi go wyłączyć i podać z pamięci jakie i gdzie pozycje w menu będę używał… Dorzucę jeszcze, że w klasie był kumpel, który już wtedy pracował w firmie informatycznej i tworzył bazy danych w Oracle. Na tróję z informatyki zdawał komisyjnie.
Nigdy nie spotkałem też osoby, która by trafiła do mnie po kursie obsługi komputera i potrafiła go obsługiwać. Włącznie z przypadkami gdy osoba po takim kursie nie potrafiła komputera włączyć. Kiedyś, przymusowo, uczestniczyłem w takim kursie i po tym zacząłem doceniać moją byłą nauczycielkę informatyki – ona czegoś uczyła…
Dziś jak widzę w CV wpis o ukończonym kursie obsługi komputera to CV ląduje od razu w koszu.
Mam tylko nadzieję, że teraz poziom nauczania informatyki się poprawił i nie jest to już nauka menu programów na pamięć.
Innym problemem z którym się spotykam cały czas, jest znikoma umiejętność samodzielnego myślenia. Aż dla własnych potrzeb pracowników i kandydatów zacząłem dzielić na 3 grupy:
– wykonuje zadania od A do Z tak jak mu pokazano, bezmyślnie niczym robot – zdecydowana większość. Przy natrafieniu na problem dalej kontynują swoje bezsensowne działania, aż dojdzie do katastrofy lub aż ktoś bardziej rozgarnięty zauważy problem.
– potrafi znaleźć rozwiązanie problemu po nakierowaniu go na rozwiązanie, ewentualnie jest w stanie zauważyć że występuje problem i przychodzi do przełożonego z prośbą o pomoc. Takich osób jest mało i wyłuskanie ich jest cenne.
– samodzielnie myśli i samodzielnie rozwiązuje problemy – gatunek praktycznie na wymarciu.
Nie zauważyłem aby umiejętność samodzielnego myślenia miała cokolwiek wspólnego z wykształceniem i stosunkowo mało ma wspólnego z tzw IQ. Zatrudniałem osoby uchodzące za bardzo inteligentne, w kontaktach osobistych też miałem przeświadczenie że są bardzo sprawne umysłowo, w kilku przypadkach byłem przekonany, że to ja jestem tym głupszym. Ale w pracy, klapki na oczach niczym koń i kompletny brak samodzielności myslenia.
” stosunkowo mało ma wspólnego z tzw IQ.”
W sensie, widział Pan wyniki testów IQ tych ludzi? Bo byłoby to niesamowite i przeczące badaniom, z których wynika, że im wyższe IQ, tym lepsza zdolność do samodzielnego rozwiązywania problemów i samodzielnego wyszukiwania potrzebnej wiedzy.
Bo wrażenie „inteligencji” danego człowieka może mieć się nijak do jego IQ pomierzonego w jakimś porządnym teście.
(Właściwie zamiast „IQ” powinienem pisać „g”, ale i tak nikt prawie nie zwraca uwagi na tę jakże istotną różnicę…)
@szopeno – jeden ze wspomnianych przeze mnie niesamodzielnych pracowników był członkiem Mensy. Dokładnego wyniku nie znam.