Alternatywna rzeczywistość intelektualnych rebeliantów

Wśród wielu fascynujących zjawisk w internecie, które zwróciły moją uwagę, specjalne miejsce zajmują żyjący w alternatywnej rzeczywistości anty-mainstreamowi intelektualni rebelianci.

Jeśli zdarzyło się Wam popełnić błąd i wdać się w internetową dyskusję o spustoszeniach powodowanych przez eko-terrorystów,  urzędnicze biurwy albo polityczną poprawność potępiającą wyzywanie innych ludzi (na przykład od pedałów) tylko dlatego, że nie stosują się do naszego kodeksu moralnego, to zapewne ze zdumieniem odkryliście, że wszyscy ci przeciwnicy eko-terrorystów, urzędasów, regulacji i pedałów uważają się za niepokornych intelektualnie bohaterów odważnie przeciwstawiających się mainstreamowej nawałnicy propagandowej.

W tym zjawisku społecznym znaleźć można trzy fascynujące problemy. Pierwszym z nich jest ideologiczne zacietrzewienie, które prowadzi do stworzenia wokół siebie totalnej bańki wypełnionej alternatywną rzeczywistością, w której mainstream jest tam gdzie margines a margines tam gdzie mainstream. Drugim problemem jest niezwykle smutna rzeczywistość polegająca na budowaniu poczucia własnej wartości na prostym kontrarianiźmie, byciu „na nie” wobec większości (często kompletnie wyimaginowanej). Trzecim zagadnieniem zdecydowanie najważniejszym jest oczywiście problem tego czy sam fakt, że jakaś postawa jest mainstreamowa ma znaczenie poznawcze.

Inspiracją do napisania tego tekstu był trwający Gish gallop pomiędzy dzielnymi demaskatorami eko-terrorytycznych bredni związanych z Godziną dla Ziemi i eko-terrorystami pokazującymi manipulacje i przeinaczenia w polemicznym arsenale demaskatorów. Tym co zafascynowało mnie w tej nierównej walce jest przekonanie przeciwników eko-terrorystów, że są niepokorną intelektualnie elitą walczącą z dominującym mainstreamem. Tymczasem, komentarze pod tekstami o Godzinie dla Ziemi na popularnych serwisach (gazeta.pl, onet.pl) w przeważającej większości piętnują eko-terrorystów. Głosy neutralne czy przyjazne są w zdecydowanej mniejszości.

Dokładnie ten sam problem występuje z homofobią. Praktycznie każdy homofob, którego spotkałem w internecie jest przekonany, że walczy przeciwko mainstreamowej politycznej poprawności nakazującej traktować homoseksualistów jak ludzi o innym stylu życia. Spotkałem w internecie ludzi zawzięcie krytykujących regulacje i urzędasów i wyrażających opinie, że wygłaszają niezwykle odważne i mało popularne poglądy. Tak jakby masowe narzekanie (nie chcę użyć mocniejszego słowa) na regulacje i urzędasów nie było narodowym sportem Polaków. Oznaką intelektualnej odwagi jest w też polskojęzycznym internecie prymitywna islamofobia (zwłaszcza podszyta demograficzną ignorancją). Po każdej tego typu dyskusji rozbawiony zadawałem sobie pytanie: na jakiej planecie, w jakim państwie ci ludzie żyją skoro myślą, że pisanie w polskojęzycznym internecie pedał i turbaniarz jest wyrazem intelektualnej odwagi? Na litość boską przecież to jest norma.

Problemem jest nie tylko zdefiniowanie politycznie poprawnego mainstreamu. Czy jest nim medium publikujące wywiad z osobą otwartym tekstem stwierdzającą, że II RP miała cholerny problem z bardzo liczną i nieasymilującą się mniejszością żydowską? Czy może to samo medium, którego wpływowy dziennikarz sugeruje, że rodzice, którzy świadomie zdecydowali się na urodzenie niepełnosprawnego dziecka powinni ponieść pełne konsekwencje swojej decyzji? To jest ten politycznie poprawny, lewacki mainstream?

Ale nawet jeśli rzeczywiście to jest mainstream to niby co wymaga większej moralnej i intelektualnej odwagi: zwrócenie uwagi koledze z BKŚ (Biurowej Klasy Średniej) przy wszystkich współpracownikach w firmowej kafeterii by nie używał obraźliwego określenia pedał czy napisanie anonimowego komentarza pod tekstem o Paradzie Równości wzywającego do walki z pedalstwem czy podzielenie się opinią, że normalni ludzie nie manifestują swojej orientacji seksualnej? Co wymaga większej odwagi w Polsce: zwrócenie uwagi pijanemu wujkowi na imieninach rodziców, że Żydzi nie odpowiadają za biedę Polski czy może napisanie anonimowego komentarze o przemyśle Holocaust pod jakimś tekstem w internecie czy podzielenie się uwagą, że Żydzi instrumentalnie wykorzystują tragedię Holocaustu do bogacenia się? Czy odwagi wymaga tłumaczenie, że zgoda na adopcję przez pary homoseksualne nie oznacza, że popiera się zoofilię czy może rzucenie komentarza, że po związkach homoseksualnych w kolejce czekają kozy? No i od kiedy to nawrzucanie biurwom od najgorszych jest wyrazem kontrariańskiego myślenia w Polsce?

Ideologiczne zacietrzewienie sprawiło, że mnóstwo ludzi wytworzyło wokół siebie bańki z alternatywną rzeczywistością, w której rebelianci są konformistami a konformiści rebeliantami. Gdyby część z nich zechciała przełknąć czerwoną tabletkę to zorientowałaby się, że jest w przytłaczającej większości.

W tym miejscu dochodzimy naturalnie do dużo ważniejszego problemu: jakie znaczenie ma fakt, że jakiś pogląd jest mainstreamowy albo kontrariański? Czy na podstawie takiej informacji można wnioskować o poprawności opinii i intelektualnym potencjale głoszących je osób?

Można ten problem sprowadzić do poziomu internetowej dyskusji i zapytać dlaczego internetowi rebelianci myją zęby? Przecież to jest takie mainstreamowe. Michnik i przytłaczająca większość lemingów tak robi.

To jest oczywiście argument ad absurdum i jego jedynym celem jest wzbudzenie refleksji o tym czy mainstreamowość poglądu czy postawy cokolwiek znaczy, czy może być używana w dyskusji o poprawności, słuszności poglądu czy postawy?

Dużo poważnijeszy problem z opinią innych czy opinią większości świetnie uchwycił XKCD na poniższym rysunku:

Za XKCD

Za XKCD

Jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć z faktu, że po tylu latach istnienia cywilizacji i gatunku ludzkiego ciągle spotykamy instynkt stadny i postawy kontrariańskie obok siebie? Gdybyśmy zrobili eksperyment i podzieli ludzi na tych, którzy zawsze wybierają postawy mainstreamowe i na tych, którzy zawsze wybierają postawy kontrariańskie to, w której grupie chcielibyśmy się znaleźć?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Społeczeństwo i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

61 odpowiedzi na Alternatywna rzeczywistość intelektualnych rebeliantów

  1. wujo pisze:

    @Adam duda

    „Zależy, czy przedstawisz dowody, czy nie.”

    Oczywiście, że przedstawiam. W każdym razie – jak przedstawiam dowody, to już nie jestem antymainstreamowym rebeliantem?

  2. Nie rozumiem nawet jak można porównywać takie rzeczy jak nauka i religia!

    Ale swoja drogą człowiek bez wiary jest bez wartości.

  3. Adam Duda pisze:

    wujo

    Problem w tym, że mało ludzi potrafi rozsądzić o jakości dowodów. W internetowych dyskusjach, które w większości są dyskusjami jednych ignorantów z drugimi, ludzie przerzucają się „dowodami”, które dawno już nauka, przy pomocy metody naukowej obaliła.
    Sęk w tym, że nauka jest nudna. trzeba się dużo uczyć, żeby coś rozumieć. przedzierać się przez tabelki, przeprowadzać tysiące eksperymentów czy badań, żeby móc z jakimś przedziałem ufności coś powiedzieć na jakiś temat.

    Znacznie łatwiej jest operować memami, które do tego niosą jeszcze ładunek jakiś emocjonalny.

    Standardowym takim tematem jest ruch antyszczepionkowców, których tezy stawiane w tempie 10 na godzine można obalać przedzierając się przez rzetelne opracowania w kilka dni.

    np Tu:
    http://blogdebart.pl/2014/04/02/niepelna-informacja-o-szczepieniach/

    no ale… nie każdemu się chce coś takiego robić, a nawet jak zrobi to Gish Galloper już na innym temacie jeździ.

  4. wujo pisze:

    @Adam Duda

    „Znacznie łatwiej jest operować memami, które do tego niosą jeszcze ładunek jakiś emocjonalny.”

    Tu się z tobą zgadzam – memy to jeden z najbardziej irytujących kolektywnych wykwitów Internetu.

  5. prorock pisze:

    @ „memy to jeden z najbardziej irytujących kolektywnych wykwitów Internetu.”

    Może i są irytujące, ale memy przedinternetowe bardziej utrudniają dyskusję. Wystarczy przyjrzeć się tematom gdzie hasają memy neoliberalne, korwninistyczne lub antyszczepionkowe. Im mem starszy tym trwalszy i trudniejszy do przełamania w racjonalnej dyskusji.

  6. wujo pisze:

    „neoliberalne, korwninistyczne lub antyszczepionkowe”

    Nie zapominajmy o przedinternetowych memach neosocjalistycznych.

  7. p.e.1984 pisze:

    Wiosna, jeśli tu jeszcze zaglądasz – skontaktuj się ze mną przez stronę, która linkuję przez nicka.

    Ale nie mogę się zgodzić z tym:
    W moim rozumieniu mainstream to poglad prezentowany przez rzadzacych i pro-rzadowe media. Nie jest to tozsame z liczba komentarzy w Internecie, ktorego uzywa srednio lepiej wyksztalcona a zatem myslaca samodzielnie czesc spoleczenstwa.

    Owszem, mainstream to głos dominujący w mediach i w wypowiedziach publicznych elit rządzących. Ale opinie internautów to nie są opinie „myślącej” części społeczeństwa, nie mówiąc już o „myśleniu samodzielnym” przez tą grupę. Czego najlepszym dowodem są rzesze „dzieci Korwina”, grasujących po wszystkich forach i blogach, albo żenujący poziom wypowiedzi na onecie, wp, interii i masie innych „mainstreamowych” portali. Niezależna.pl, wbrew opinii Trystero, do mainstreamu raczej nie należy, to jest raczej dość niewielka nisza w „imperium medialnym” prawicy okołoPiSowej.

    Pytanie do Trystero – czy TVTrwam to Pana zdaniem mainstream czy kontrarianizm?

  8. Jacek29 pisze:

    Odnośnie tematu mogę podnieść stosunkowo oczywisty argument, że kreowanie takiej alternatywnej rzeczywistości jest wspaniałym mechanizmem kontroli populacji. Wirtuozami tego mechanizmu niewątpliwie są właśnie JKM i choćby o. Tadeusz.
    Kiedyś już kolega zwrócił moją uwagę na retorykę radia M, którego lubił słuchać dla rozrywki, a która ukazuje świat jako wrogi Bogu i kościołowi. Umiejętnie przeplatane odwołaniami do obrony jasnej góry itp. Mocno wątpię aby było to zjawisko nowe. Myślę nawet, że jest mocno starsze od samego Jezusa.
    Przecież 10 przykazań i mnogość innych pomniejszych „grzechów” służy doskonale wpajaniu ludziom poczucia winy. A przynajmniej mogła służyć kiedy ludzie byli niedokształceni.
    A stąd tylko krok do kontroli poprzez reakcję społeczeństwa – ostracyzm, banicję itp. Ciekawie to nakreślił G.Orwell w „Rok 1984”. Mechanizm kontroli przez telewizor (który miał kamerę aby monitorować czy oglądasz TV) i przez dzieci. Stosowany na potęgę również przez NSDAP w wymiarze Hitlerjugend. Chodził sobie 10-latek po domu i kapował rodziców, jak wyrażali myśli niepopularne w partii.

    Oczywiście nie przyrównując powyższych :)
    Nie pamiętam też czy to Lenin czy jego następca sformułował pojęcie „pożytecznego idioty”. Tak myślę o ludziach którzy są mocno zacietrzewieni.

    Nie wiem czy ja też jakichś takich przełączników w głowie nie mam. Może dobry BF Skinner mi kiedyś na to odpowie, jak znajdę czas i poczytam sobie.

  9. july04 pisze:

    przed wczoraj znalazłem to w sieci i choć zwykle olewam moczem wypociny rożnej maci yntelektualistów, to jednak ten tekst zwalił meni z nóg.
    http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz/news-apostazja-szkodzi-zdrowiu,nId,1411842?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox#resetId
    Przypomniał mi się wpis na fb o politycznie poprawnych półmaratonach i alternatywna rzeczywistość też jakoś pasuje do wyżej wskazanej twórczości Pana od riserczu.

  10. nihil pisze:

    Rozwalają mnie komentarze pod tą notką. Ja już dawno zauważyłam to, co tutaj piszesz. A ponadto mam wrażenie, że uważanie, iż porusza się „politycznie niepoprawny temat” równa się prawie zawsze usprawiedliwianiu swojego chamstwa, głupoty i ignorancji. Termin „niepoprawny politycznie” jest używany w złych momentach i przez złe osoby, bo one zazwyczaj używając tego pojęcia głoszą poglądy jak najbardziej politycznie poprawne.

    Zahaczamy tutaj o różne tematy: społeczne, psychologiczne i językowe. Wiele było robionych eksperymentów z mężczyznami i kobietami. Nie chce mi się wchodzić w szczegóły, ale chodziło o percepcję rzeczywistości. W tym przypadku chodziło postrzeganie tego, ile kobiet odzywało się na zajęciach/spotkaniu i tak dalej. Kobiety potrafiły trafnie określić, w których momentach kobiety mówiły mniej, niż mężczyźni, w których mówiły tyle samo, w których mówiły więcej. Mężczyźni nie potrafili: w przypadku, gdy kobiety stanowiły 15% dyskusji (nie pamiętam czy chodziło o czas mówienia, czy ilość kobiet…) mężczyźni postrzegali dyskusję, jako „równą” płciowo (!), a 30% kobiet w dyskusji oni postrzegali, jako dominację ów kobiet! Myślę, że coś podobnego dzieje się właśnie ze wszelkimi prawicowcami, konserwatystami, mizoginami, rasistami, antysemitami. Czyli jest taki mechanizm na zasadzie kontrastu(albo raczej w głowach mężczyzn – mam na myśli głowy z mózgiem, rzecz jasna). Myślę, że to samo dzieje się w głowach konserwatystów, za normę oni podświadomie uważają ich dominację, ich większość. Wystarczy, że jedna feministka się odezwie to od razu mężczyźni wpadają w histerię… i się podniecają swoją odwagą, męskością i polityczną niepoprawnością, bo powiedzieli babie, że ma wracać do garów, albo ją regularnie biją. Oczywiście tego, że jak ów babę zgwałcą, lub właśnie pobiją, to policja nic nie robi i taki facet jest w naszym kraju (oczywiście do bólu nasyconym lewackością i polityczną poprawnością, a jakże) jest BEZKARNY, a zgwałcona kobieta praktycznie ma gorzej, niż w Indiach.

    Proszę tutaj:

    http://www.us.szc.pl/main.php/lexus_arch/?xml=load_page&st=13270&ar=1&id=7726&gs=&pid=19248
    http://www.us.szc.pl/lexus_arch/?xml=load_page&st=13270&ar=1&id=7727&gs=&pid=19248

    I gdzie ta lewackość w Polsce? Gdzie feminizm? W dupie. W Polsce praktycznie nie ma lewicy. Oczywiście, jak się zwróci na to uwagę, to OMG ZAMACH NA PRAWA MEZCZYZN, ale NIE WSZYSCY MENSZCZYZNI TACY SOM…

    Założeniem mojej hipotezy jest to, że prawicowcy są głównym nurtem w Polsce. Nie tylko wskazuje na to nasza polityka, ale także język. Kiedyś, dawno temu, to socjaliści byli uznawani za prawicę. To są terminy płynne. Prawica: prawy, praworządny, dobry, uczciwy, szlachetny, cnotliwy. Lewica: lewy, nielegalny, zepsuty, fałszywy, podejrzany. Nie bez powodu w dzisiejszych czasach konserwatyści nazywają się prawicą. Są głównym nurtem i tyle.

  11. gunnut pisze:

    „W Polsce praktycznie nie ma lewicy. ”

    Zapomniałaś dodać „prawdziwej”.

  12. Wookie pisze:

    Zgadzam się z pańskim tekstem… Rozwój internetu, swoją drogą niesamowicie pomocnego medium, spowodował, że o sprawach związanych z przykładowo ekonomią, coraz częściej wypowiadają się ludzie bez jakiejkolwiek wiedzy na ten temat (przyznaje się! Także nie mam wiedzy, dopiero po maturach będę aspirował do jej zdobycia.) i przez to poglądy bardziej radykalne jak likwidowanie podatków, którym tak chwali się jedna z partii, staje się lekiem na wszystkie zło jak w ostoi wolnego rynku, które rozwinęły się tylko dzięki niskim podatkom (słowa mojego znajomego) – Chinach. (jeżeli ironia jest niewyczuwalna, nie zgadzam się z tymi poglądami, ponieważ np. prywatne szkolnictwo byłoby strasznym marnotrawstwem potencjału umysłowego przyszłych pokoleń.)

    Muszę także zgodzić się z tym, że pisanie rzeczy homofobicznych czy rasistowskich względem innych ras, czy religii, jest proste i powoli staje się także modne. (Posłużę się osobistym przykładem, na ostatnim spotkaniu rodzinnym, gdy powiedziałem, że mówienie „Niech tylko obok ciebie zamieszka jakiś arab, to zobaczysz tylko jak podrzyna gardło twojej żonie i dzieciom” jest po prostu głupie i irracjonalne, zostałem wyproszony z pokoju…). Osobiście ta moda mnie przeraża, bo w czym my Polacy jesteśmy lepsi od Arabów, czy Żydów? Swoją drogą, nawet historia pokazuje, że brak tolerancji i popadanie w samozachwyt nad swoją Polskością, jest gorszy niż podejście bardziej otwarte na świat vide złoty wiek Polski i wydarzenia z XVIII wieku. (Chociaż moje niezrozumienie tego, że Żydzi są źli etc. nie bierze się z tego, że tak nie jest, tylko z tego że moje lewicowe poglądy wyewoluowały z tolerancji moich rodziców w której zostałem wychowany. Swoją drogą to też zabawna sytuacja: moi rodzice pochodzą ze wsi, wokół której krąży stereotyp o zaściankowości i zacofaniu, jednak z moich obserwacji wynika, że ludzie na wsi nie mają tak wielkich problemów z zaakceptowaniem odmienności jak niektórzy mieszkańcy miast)

    A na koniec chciałem jeszcze zwrócić uwagę na ślepą wiarę w internetowych kruli. Na wystąpieniu 1 kwietnia JKM poinformował, że Niemcy, poprzez swój swój socjalizm, zapadają się, Ba! ich wzrost w 2013 wynosił -3%, wystarczyło mi kilka sekund sprawdzania, żeby znaleźć informacje o wzroście 0,4%. W rozmowie ze znajomymi zostałem poinformowany, że dodatni wzrost to kłamstwo i manipulacja, chociaż nie było do tego żadnych przesłanek.

    A swoją drogą, co Pan sądzi o tym zbawiennym zniesieniu wszystkich podatków? Jestem ciekaw pańskiej opinii, ponieważ wydaje się Pan człowiekiem posiadającym wykształcenie w kierunku ekonomii ( a przynajmniej obszerną wiedzę) i socjologii.

    P.s. przepraszam za bardzo długą wiadomość, a także za niepełne lub błędne zrozumienie Pańskiego tekstu (jeżeli takowe wystąpiło), oraz oczywiście za przytaczanie sytuacji „z życia”, nie chciałbym, aby było to odebrane jako próby narzucenia swoich przekonań.

    P.s.2 Jeżeli nie powinienem zwracać się „Pan”, lecz „Pani”, proszę mnie zrozumieć. Rozpoznanie tego po nicku nie jest sprawą bynajmniej prostą.

  13. szopen pisze:

    @nihil
    Nie są. A fenomen równie dobrze można odnieść do lewicowców, jak i prawicowców. Jak jakiś lewicowiec czyta non-stop GW, politykę i kulturę polityczną, to potem nagle wydaje mu się, że prawica dominuje, bo taki JKM prawie przekracza 5% w niszowych wyborach do parlamentu europejskiego.

    Kiedy w TVP pojawiło się nagle kilku prawicowych publicystów, to wtedy od razu pojawiły się wrzaski, że prawica przejmuje telewizje publiczną. Może w porównaniu do Europy Zach. można odnieść wrażenie, że u nas jest więcej konserwatyzmu i rzeczy, które tam uchodzą za prawicę. Ale podział lewica-prawica zawsze jest zależny od kontekstu i to, co w jednym kraju, w jednej epoce uchodzi za lewicę, w innym kraju może być uznane za prawicę. I kiedy się spojrzy na to, co się dzieje w Polsce, trudno uznać, by prawica dominowała dyskurs albo politykę. Wprost przeciwnie.

  14. plutarch pisze:

    Trystero, zwróć uwagę na jedną rzecz: trwa wojna psychologiczna Rosji z Zachodem – wiele narracji jest rozdmuchiwanych do rozmiarów sprawiających wrażenie, że żyjemy w martixie, a prawdziwa rzeczywistość jest celowo zakrywana. Osobiście skłaniam się do tezy, że w matrixie różnych spiskowych teorii są osoby „ukąszone” przez agenturę wpływu Putina.
    A za zdanie: „Michnik i przytłaczająca większość lemingów tak robi.” stawiam długi minus.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *