Ile pracują nauczyciele?

We wrześniu 2012 roku zwróciłem uwagę na raport OECD zatytułowany Education at a Glance 2012. W badaniu tym zainteresowały mnie analizy szacujące ekonomiczną wartość wykształcenia.

Zainteresowała mnie także inna część raportu: dotyczącą warunków pracy nauczycieli. Dane zebrane przez OECD wydadzą się chyba bardzo zaskakujące.

Wynika z nich bowiem, że nauczyciele w Polsce spędzają na uczeniu dzieci najmniej czasu wśród wszystkich państw OECD z wyjątkiem Grecji (wykres pokazuje średnią z trzech stopni edukacji (podstawowego, średniego niższego i średniego wyższego):

Za OECD

Za OECD

Proszę zwrócić uwagę, że dane te pokazują ilość godzin przeznaczaną przez przeciętnego nauczyciela na uczenie w klasie i nie obejmują innych obowiązków w szkole oraz czasu poświęcanego w domu na przygotowanie się do lekcji, sprawdzanie testów i zadań domowych i tak dalej (definicje znajdują się na stronie 479 raportu).

W raporcie znajdują się dane na temat całkowitego, ustawowego czasu pracy nauczycieli – nie obejmują one jednak wszystkich państw OECD. Zebrałem te dane na poniższym wykresie, który pokazuje średnią z trzech stopni edukacji:

praca nauczyciela - godzin rocznie

Badacze z OECD zebrali też dane na temat ilości godzin, które nauczyciele mają obowiązek przepracować w szkole (na terenie szkoły) i który obejmuje czas nauczania i inne obowiązki. Na wykresie pokazano średnią z trzech stopni nauczania:

Za OECD

Za OECD

Jeśli do zebranych przez OECD danych nie wkradły się w błędy to wynika z nich, że nauczyciele w Polsce mają pod względem ilości czasu pracy jedne z lepszych warunków w OECD. Całkowity czas pracy znajduje się poniżej średniej dla OECD a przy tym nauczyciele w Polsce otrzymali olbrzymią autonomię. Z całkowitego czasu pracy zaledwie 1/3 muszą poświęcać na nauczanie w klasach a 2/3 mogą wykorzystać na przygotowanie się do tego zadania.

Proszę zwrócić uwagę, że nie krytykuję tego stanu rzeczy. Uważam, że inwestycja w efektywny system edukacyjny, który buduje kapitał ludzki, może być bardzo korzystnym społecznie sposobem wydawania pieniędzy publicznych. Dostępne badania, które omawiałem na blogu, pokazują, że jakość pracy nauczycieli może mieć ogromną wartość przekładającą się na wyższe wynagrodzenia nauczanych przez nich dzieci w wieku dorosłym.

Być może stworzenie korzystnych warunków pracy nauczycieli jest jednym z działań prowadzących do powstania efektywnego systemu edukacji w Polsce.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Gospodarka, Społeczeństwo i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

22 odpowiedzi na Ile pracują nauczyciele?

  1. Marcin Zaród pisze:

    Pamiętaj, że raporty Eurydice to przeglądówki oparte na raportach z poszczególnych MENów. Rola badaczy OECD to zestawianie danych, bez specjalnego ich uspójniania.

    Może być tak, że w części państw istnieje praktyka sprawdzania prac w szkole (wtedy godziny łącznie w szkole się zwiększają). W Polsce zrezygnowano z tego wymagania (bo brakuje stanowisk pracy).

    Przykładowo w tym raporcie MEN nie podawał godzin karcianych (+2 godziny do spędzenia w szkole).

    MEN – jako strona dostarczająca danych – miał interes w przedstawieniu takiej a nie innej wizji (przypomnę, że od 2012 MEN / związki / samorządy negocjują warunki zatrudnienia nauczycieli). Można te dane traktować jako przybliżenie, ale do mocniejszych wniosków poczekałbym na badanie czasu pracy z IBE.

    IBE jest nieco mniej zależne od polityki MEN niż bezpośredni pracownicy MENu raportujący do OECD. A i badanie jest robione „od podstaw” a nie z raportów krajowych.

  2. karroryfer pisze:

    Wielki odkrycie to raczej nie jest – pensum nauczycielskie jest absurdalnie niskie a gadki o przygotowaniu do lekcji są dobre ale tylko w negocjacjach ZNP.
    Mam akurat dzieci w wieku szkolnym – więc nie tylko z prasowych relacji mogę powiedzieć że wiele tematów nie jest na lekcjach omawianych a dzieci mają się ich nauczyć w ramach pracy domowej – więc to przygotowanie do lekcji to dotyczy raczej dzieci niż nauczycieli.

    Oczywiście nauczyciele zarabiają za mało ( jak powiedział towarzysz Lenin ” państwo w którym nauczyciel zarabia mnie niż policjant jest państwem policyjnym”)
    Jednak po latach selekcji negatywnej do zawodu naprawić to mogą tylko radykalne ruchy – co powinno być o tyle łatwiejsze że mamy niż demograficzny.

    • Trystero pisze:

      @ karroryfer

      Oczywiście nauczyciele zarabiają za mało ( jak powiedział towarzysz Lenin ” państwo w którym nauczyciel zarabia mnie niż policjant jest państwem policyjnym”)

      Bardzo ładny cytat.

      W sprawie zarobków będzie następny tekst – z danych wynika, że zarabiają na poziomie średniej OECD, nawet trochę wyżej. Oczywiście, mówię o relatywnych zarobkach (jako odsetek zarobków podobnie wykształconego człowieka, z podobnym stażem pracy) a nie nominalnych, których większego sensu porównywać nie ma.

  3. Marcin Zaród pisze:

    Ja tylko przypomnę, że w Polsce mamy więcej ośrodków badających katechetykę (dydaktykę teologii) niż dydaktykę matematyki lub fizyki. Więc brak dobrych metod dydaktycznych nie powinien nikogo dziwić. Nie mamy w Polsce odpowiednika np. PSSC.

  4. Marcin Zaród pisze:

    Przepraszam za cross-posta, ale przypomniałem sobie o niezłym źródle danych nt. edukacji krajowej.

    IBE w 2010 roku wypuściło Raport o Stanie Edukacji, zbierający wnioski z wielu różnych badań edukacji. Raport jest dostępny bezpłatnie tutaj:
    http://eduentuzjasci.pl/pl/component/content/article/126-informacje/artykul/233-raport-o-stanie-edukacji-2010.html?showall=&limitstart=

    W zakresie dydaktyki matematyki tragicznie wyglądają wyniki badania TEDS-M, z którego wynika, że wielu nauczycieli kształcenia początkowego (wyk. pedagogiczne) ma kłopoty z matematyką. W szczególności dotyczy to absolwentów szkół prywatnych. Niestety nawet absolwenci matematyki mają problemy z dowodzeniem i prostą probabilistyką.

    Tego typu detali jest w raporcie IBE o wiele więcej (np. o wpływie pracowni chemicznych na wynik egzaminów). Raport bywa testocentryczny (PISA mają trochę wad), ale to i tak fajny przykład dobrej roboty instytucji publicznej.

  5. Piotrek pisze:

    Witam,
    Ponieważ często słyszę różnie opinie o nauczycielach (najczęściej od strony niezadowolonych rodziców) podzielę się z wami wiedzą jak to wygląda od drugiej strony. Moja mama jest emerytowaną nauczycielką.
    Po pierwsze mówienie na przykładach, że „pani w szkole mojego Jasia to nic nie robi” jest nonsensem. Jeśli mówimy o jakiejś grupie zawodowej to rozmawiajmy o profesjonalistach, a nie o leserach, obibokach czy innych partaczach. W każdym zawodzie znam ludzi, którzy obowiązkowe 8h w pracy w połowie spędzaja w sieci. Czy przez ich pryzmat będziemy oceniać cała grupę? Raczej krzywdzące.
    Moja mama wpoiła mi za młodu, że trzeba sumiennie podchodzić do swoich obowiązków. Sama postępując zgodnie z nimi do pracy wychodziła tak by być 45 minut przed lekcją. Trzeba wywietrzyć klasę, bo ktoś o tym nie pomyśli, podlać kiwatki, przygotować materiały dla dzieci, dzienniki, a i dyrektora nie raz zawraca sprawę milionem rzeczy.
    Dodatkowo w domu zawsze tony kartkówek były, sprawdzianów, zeszyty, ćwiczenia. Sprawdzanie ich zajmuje godziny zwłaszcza, że ma się często lekcje dla 7-10 klas. Jeśli nauczyciel ma wychowawstwo to jest jeszcze dochodzi chodzenie po domach (by sprawdzić co u dziecka w domu się dzieje), załatwianie socjali dla najbiedniejszych, często są przygotowania do jakichś występów, przygotowanie wycieczek, rozwiązywanie konfliktów wśród dzieci.
    Finał tego jest taki, że jak dzisiaj wspominam te czasy to wolałbym by moja mama pracowała w innej pracy bo po 8h mielibyśmy ją dla siebie w domu. Najczęściej wychodziło tych godzin więcej.
    Polecam też wybrać się na przerwę do szkoły podstawowej. Chałas nie do opisania. Dzisiaj ma przez to poważne problemy ze słuchem ale o tym zazwyczaj się nie myśli.
    Nauczyciele mają dyżury by pilnować te dzieci na przerwie, więc i przerw często nie ma.
    Miałem też okazję być na takich lekcjach już jako starszy chłopak. Szczerze jest to naprawdę ciężkie do ogarnięcia z taką zgrają młodych, rozbrykanych dzieciaków. Moja biurowa praca to bajka przy tym co tam się dzieje.
    Dlatego uważam, że wnioski wyciągnięte z wykresów są błędne chyba że klasyfikujemy nauczyciela jako klasycznego lesera.

    I jeszcze zdanie na temat częstego mówienia, że nauczyciele są źli i „olewają”. Proszę was, niech każdy sam się zastanowi jak często ufa nauczycielowi i gdy mówi, że jest problem z dzieckiem to mówi: dobrze, zajmę się tym, zamiast: mój syn/córka? Nie możliwe.
    Sami jako rodzice zabijamy ten zawód. Nauczyciele mogą coraz mniej, a w sumie dłużej nie raz są z naszymi dziećmi niż my. Podejdźcie do nich i pogadajcie z nimi chociaż raz szczerze na osobności i się przekonacie czy macie do czynienia z klasycznym bumelantem (jakich pełno w każdym zawodzie) czy jednak kogoś kto na pozór wygląda na takiego, a na prawdę ledwo wyrabia z robotą za swoje marne grosze ucząc w 4-5 klas równolegle.

  6. Czytelnik pisze:

    Brakuje mi tu wykresow opisujacych liczebnosc klas i zarobkow. Nie mowiac juz o tym, ze te wykresy tak naprawde nic nie mowia, jesli nie wiemy, co wchodzi w sklad pracy w szkole w poszczegolnych krajach i jesli zostaly sporzadzone na podstawie nieujednoliconych danych, zbieranych i nadeslanych przez rozne organizacje.

    • Trystero pisze:

      @ Czytelnik

      Brakuje mi tu wykresow opisujacych liczebnosc klas i zarobkow.

      Będą w następnych tekstach. Oczywiście ani zarobki ani liczebność klas nie mają większego znaczenia w kwestii tego czy nauczyciele są „przepracowani”.

      Nie mowiac juz o tym, ze te wykresy tak naprawde nic nie mowia, jesli nie wiemy, co wchodzi w sklad pracy w szkole w poszczegolnych krajach i jesli zostaly sporzadzone na podstawie nieujednoliconych danych, zbieranych i nadeslanych przez rozne organizacje.

      Wykresy podają ustawowy czas pracy i czas pracy w klasie z uczniami. Nie sądzę by obowiązki w ramach uczenia dzieci w klasie znacznie się różniły.

      Natomiast ogólna uwaga jest słuszna: dane porównawcze z różnych państw zawsze niosą ryzyko różnych metodologii.

  7. allo pisze:

    @Piotrek
    Zawsze jak jest dyskusja o nauczycielach , ich pracy i zarobkach pojawia się jakiś adwokat nawijający o „wietrzeniu klasy, podlewaniu kwiatków, sprawdzaniu klasówek, wychowawstwie, chodzeniu po domach, że pracują więcej niż 8 godzin, że dzieci rozbrykane itp itd”. I jeszcze tekst, że wolałbyś by mama miała inną pracę. Na kasie w markecie byłoby lepiej?

  8. Piotrek pisze:

    Chodzi mi o przedstawienie drugiej strony medalu, którą często z perspektywy własnego dziecka ciężko dojrzeć. W latach w których pracowała sieciowki były w powijakach. Ich silną ekspansja i ostre wyzyskiwanie ludzi to historia bardzo młoda. Jeśli jednak mamy już porównywać oba zawody to biorąc pod uwagę dużą odpowiedzialność jaką się ponosi za dziecko i konsumenckie podejście rodzicow do wychowania jako do produktu, a nie procesu i przy pozornie nie tak odległych zarobkach, praca nauczyciela nie jawi się jako dar od Boga. Zauważ też że porownujesz do już chyba najgorszego zawodu, a przecież nauczyciele kształcą nowe pokolenia pracowników.

  9. Czytelnik pisze:

    Dlaczego mowisz, ze liczebnosc klas nie ma wiekszego znaczenia dla przepracowania? Przeciez to oczywiste, ze wiekcej uczniow to wiecej pracy (doslownie, w przeliczeniu na godziny) i ciezsza praca (godzina z 15 osobami to diametralnie inna praca niz godzina z 30 osobami).

  10. Czytelnik pisze:

    Placa nie mowi o prżepracowaniu, ale o tym ile tej pracy sie wymaga za dana kwote.

  11. Poziomka pisze:

    Z moich szkolnych lat pamiętam, że liczba dni nauki w roku szkolnym wynosiła 200 dni. Czyli 40 tygodni.
    Nauczyciel na etacie ma 18 godzin pensum. Prosty rachunek pokazuje, że pełnoetatowy nauczyciel spędza przy tablicy 720 godzin rocznie.
    Dodajmy jeszcze 2 godziny bezpłatne i wyjdzie okrągłe 800.
    Na wykresie jest ok. 550. Czy jest gdzieś dostępne źródło tych danych?

  12. Poziomka pisze:

    P.S. Nie jestem nauczycielem, tylko rachunki mi się nie zgadzają.

  13. Poziomka pisze:

    P.S.2. No chyba, że na wykresie są godziny zegarowe, bo pensum jest w lekcyjnych.
    Przepraszam za flood.

  14. Dzejes pisze:

    Ja bym chciał zobaczyć źródło, na któym oparli się twórcy tego raportu, skąd oni brali dane. Podane w wykresie godziny pracy przy tablicy w żaden sposób mi się nie zgadzają.

    Co do wielkości klas, to tutaj nie będę się spierał, bo nie mam danych poza anecdatą. A owa jest taka, że w szkołach warszawskich i okołowarszawskich klas w podstawówkach publicznych z dziewiętnastoma uczniami nie ma.

  15. Dzejes pisze:

    Dziękuję, wieczorem przejrzę podlinkowany plik.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *